środa, 2 listopada 2011

THAT WAS A GIMMICAL IMPACT - Karaoke

Przez kolejne tygodnie Maya i Aiji zajęli się formalnymi stronami swojej współpracy. Chodzili po urzędach, chodzili na spotkania w wytwórni… Produkcją ich pierwszych piosenek zainteresował się Narita-san, z którym – jak się okazało – szybko znaleźli wspólny język i który doskonale rozumiał ich wizję LM.C. No właśnie. Nazwa zespołu ostatecznie została zmieniona, ponieważ Masahito stwierdził, że teraz, kiedy Mocochang będzie składał się z niego i Senpaia, nie może pozostać przy starej nazwie. Nazwa powinna być wspaniała tak jak członkowie zespołu, muzyka i visual, który tworzą. W ten sposób Mocochang stał się “lovely-mocochang.com” i wszystkim bardzo się to spodobało. Nazwa była oryginalna i ciekawa w formie, w sam raz, żeby sprawiała kłopoty wszystkim dziennikarzom. (^_-)

Ani się obejrzeli, a z wiosny zrobiło się lato. Zajęci pracą, która sprawiała im tak dużo przyjemności, że zatracali się w niej bez reszty, nawet nie zauważali jak bardzo zbliżyli się do siebie, a “preteksty”, żeby się spotkać przychodziły do głowy same.

Pewnego wieczoru, zaraz po tym gdy zgodzili się nagrać piosenkę na album z coverami LUNA SEA, Maya stwierdził, że koniecznie muszą iść na karaoke, żeby pośpiewać LUNĘ i przy tym zdecydować, którą piosenkę z ich repertuaru wybrać.
Zamówili pokój w ulubionym karaoke Mayi i wzięli owocowe koktajle. Śpiewanie piosenek jednego z ich najulubieńszych zespołów było świetne i nawet Aiji dał się namówić na wykonanie kilku utworów. Jednakże główną gwiazdą wieczoru przy mikrofonie był oczywiście Maya. Uwielbiał chodzić na karaoke z Aijim, bo wtedy czuł, że śpiewa tylko dla niego, i tak też było. Sami w małym pokoju z jednym stolikiem i kanapą; u sufitu migające reflektory. Po kilku szybkich utworach(klik klik2) przyszła kolej na wolniejsze kawałki takie jak „Genesis of Mind”. Shinji zsunął się niżej, żeby oprzeć się wygodniej na sofie, przymknął oczy słuchając piosenki. Kiedy zaczął się kolejny utwór, otworzył je jednak z powrotem. Spojrzał prosto w stronę Masahito i jeszcze zanim ten zaczął śpiewać ich oczy spotkały się. Maya wyglądał na idealnie skupionego. Po chwili całe pomieszczenie wypełnił jego czysty głos. Shinji nie mógł oderwać od niego wzroku. Kolorowe światła pełznące w rytm muzyki po całej jego postaci i to jak wiele emocji wkładał w tą piosenkę, co było nie tylko słychać w jego głosie, ale także widać na jego ślicznej twarzy, i można było wyczytać z każdego najmniejszego jego ruchu. „I For You” w wykonaniu Mayi było niesamowite i poruszyło Aiji’ego do tego stopnia, że nim zdążył zorientować się jak bardzo, poczuł łzy spływające po policzkach. Tak bardzo dał się ponieść nastrojowi tego utworu? Nie. Dał się ponieść nastrojowi, który stworzył Maya…
- Eh? Aiji-senpai? – odezwał się przestraszony Masahito kiedy tylko skończył piosenkę – Dlaczego? Dlaczego zacząłeś płakać? – usiadł obok próbując zajrzeć mu w twarz, co skutecznie Shinji mu uniemożliwiał zasłaniając ją dłońmi – Proszę cię, nie rób tego. Chcesz, żebym też zaczął? – powiedział z miną wskazującą na to, że naprawdę jest bliski łez. Nie wiedział czy powinien się zbliżać czy może lepiej nie. Poczekał więc moment, aż Aiji się uspokoił i podniósł głowę.
- Senpai. – uśmiechnął się niepewnie kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Słyszałem… - zaczął drżącym głosem – Słyszałem tą piosenkę setki razy, ale nigdy… Nigdy nie zdażyło mi się coś takiego. Twój głos… To jak zaśpiewałeś – kontynuował przycisnąwszy dłonie do piersi jakby chcąc powstrzymać kolejną falę łez – To było cudowne… - szepnął. Masahito nie wiedział jak zareagować. Zbyt szczęśliwy i zbyt zdumiony. Pierwszą jego obawą było, że może coś się stało, kiedy pełne łez oczy Aiji’ego, ale teraz, po tym co usłyszał, chyba ostatecznie nie było w tym nic złego, że… Doprowadził Senpaia do łez.
Aiji odwrócił się do Mayi a jego zapłakana twarz i zaciśnięte z niepewności usta mówiły:”Tylko się ze mnie nie śmiej.” Masahito poruszył się nerwowo na swoim miejscu speszony tą niezręczną sytuacją. Nagle poczuł jak Aiji obejmuje go przytulając do siebie mocno. Serce Masahito stanęło na moment, po czym zaczęło walić jak oszalałe, a na policzki wypłynął rumieniec, którego Shinji na szczęście nie mógł teraz zobaczyć. Kiedy tylko otrząsnął się z zaskoczenia, fala nieopisanej radości zalała jego serduszko i również wtulił się w gitarzystę.
- Aiji-senpai – zaćwierkał dziecięcym głosikiem – Arigato ne.
Shinji nie miał pojęcia co go poniosło i dlaczego zrobił coś tak zawstydzajacego, ale teraz wiedział tylko jedno – że nie chce jeszcze puszczać Mayi… Jeszcze tylko chwilkę, albo dwie i… I wcale nie czuł się niezręcznie. Jego kouhai był taki ciepły i pachniał jak Maya. Teraz nawet to, że przed chwilą rozpłakał się przed nim z tak błahego powodu, nie miało znaczenia.

I podczas tej jednej chwili, obejmując się tak długo i w niemalże zupełnej ciszy, chyba po raz pierwszy raz w życiu, oboje pomyśleli o tej samej piosence. "In my dream (with shiver)" i to ją właśnie wykonali na albumie LUNA SEA MEMORIAL cover album.

-----------------------------------------------------

~Pico ('.')