- Oooooh!! Na żywo Aiji-sama jest jeszcze bardziej cool!! - zakrzyknął
Hiroshi, kiedy tylko Maya zamknął drzwi za gitarzystą.
- Ciiiicho głąbie, bo usłyszy!! - Maya syknął na niego zakrywając mu
usta dłonią.
- I jaki miły. - dodał kiedy tylko udało mu się wyswobodzić - Aniołek.
Żaden tam mrok i zło.
- I jaki ładny... - szepnął zachwycony Nao.
- I pachniał tak cudownieee! - zauważył niedyskretnie Hiro.
- Dolce&Gabbana~~~ - zapiali chórem Nao i Hiro, po czym wybuchneli
śmiechem zaskoczeni własnym synchro.
- Niezła partia dla naszego Mayatana!
- Cicho bądźcie. - Masahito glebnął się na sofę - on przyszedł
porozmawiać o muzyce. A nie... - wywrócił oczyma i westchnął nie mogąc
uwierzyć we własne szczęście, a za razem zabraniając sobie myśleć o
Aijim jako o potencjalnym obiekcie do podrywania, mimo, iż było to
trudne, bo... Bo Aiji po prostu był niesamowity pod każdym względem.
Ktoś taki jak Aiji na pewno mógł mieć każdą dziewczynę i Masahito był
przekonany, że Shinji nie spojrzałby na niego w TEN sposób. Teraz,
kiedy po tak długim czasie ponownie spotkał swojego Senpai wiedział,
że zachwyt i szacunek, które Aiji od zawsze w nim budził nie były
tylko zwykłym zachwytem i szacunkiem. Niemniej jednk wiedział też, że
przede wszystkim musi dać z siebie wszystko w studiu. Możliwość
tworzenia z Aijim była tak niesamowita, że Mayatan nigdy nawet nie
marzył, że otrzyma taką szansę od losu. Postanowił, że nie może żadnym
nieodpowiednimi uczuciem zrazić do siebie Aiji'ego. Właśnie dlatego,
że tak bardzo go szanuje i podziwia. Sam nie mógł w to uwierzyć, ale
Aiji powiedział, że chce spróbować jeszcze w tym tygodniu popracować
nad piosenkami, które Maya nagrał na demówce Mocochanga i być może
spróbować stworzyć wspólną kompozycję. No i najważniejsze. Shinji
zdradził Mayi nieoficjalny news o tym, że PIERROT kończy działalność.
W sumie ten fakt nie zmartwił go aż tak bardzo, ponieważ zawsze
wydawało mu się, że Aiji nie do końca pasuje do tego zespołu. Nigdy
nie odważyłby się tego powiedzieć na głos, bo to w końcu decyzja
Shinji'ego w jakim zespole chciał grać. Niemniej jednak, po
dzisiejszej rozmowie wiedział już, że sam Aiji już od dłuższego czasu
nie czuł się dobrze grając z Kirito i resztą.
Hiroshi, kiedy tylko Maya zamknął drzwi za gitarzystą.
- Ciiiicho głąbie, bo usłyszy!! - Maya syknął na niego zakrywając mu
usta dłonią.
- I jaki miły. - dodał kiedy tylko udało mu się wyswobodzić - Aniołek.
Żaden tam mrok i zło.
- I jaki ładny... - szepnął zachwycony Nao.
- I pachniał tak cudownieee! - zauważył niedyskretnie Hiro.
- Dolce&Gabbana~~~ - zapiali chórem Nao i Hiro, po czym wybuchneli
śmiechem zaskoczeni własnym synchro.
- Niezła partia dla naszego Mayatana!
- Cicho bądźcie. - Masahito glebnął się na sofę - on przyszedł
porozmawiać o muzyce. A nie... - wywrócił oczyma i westchnął nie mogąc
uwierzyć we własne szczęście, a za razem zabraniając sobie myśleć o
Aijim jako o potencjalnym obiekcie do podrywania, mimo, iż było to
trudne, bo... Bo Aiji po prostu był niesamowity pod każdym względem.
Ktoś taki jak Aiji na pewno mógł mieć każdą dziewczynę i Masahito był
przekonany, że Shinji nie spojrzałby na niego w TEN sposób. Teraz,
kiedy po tak długim czasie ponownie spotkał swojego Senpai wiedział,
że zachwyt i szacunek, które Aiji od zawsze w nim budził nie były
tylko zwykłym zachwytem i szacunkiem. Niemniej jednk wiedział też, że
przede wszystkim musi dać z siebie wszystko w studiu. Możliwość
tworzenia z Aijim była tak niesamowita, że Mayatan nigdy nawet nie
marzył, że otrzyma taką szansę od losu. Postanowił, że nie może żadnym
nieodpowiednimi uczuciem zrazić do siebie Aiji'ego. Właśnie dlatego,
że tak bardzo go szanuje i podziwia. Sam nie mógł w to uwierzyć, ale
Aiji powiedział, że chce spróbować jeszcze w tym tygodniu popracować
nad piosenkami, które Maya nagrał na demówce Mocochanga i być może
spróbować stworzyć wspólną kompozycję. No i najważniejsze. Shinji
zdradził Mayi nieoficjalny news o tym, że PIERROT kończy działalność.
W sumie ten fakt nie zmartwił go aż tak bardzo, ponieważ zawsze
wydawało mu się, że Aiji nie do końca pasuje do tego zespołu. Nigdy
nie odważyłby się tego powiedzieć na głos, bo to w końcu decyzja
Shinji'ego w jakim zespole chciał grać. Niemniej jednak, po
dzisiejszej rozmowie wiedział już, że sam Aiji już od dłuższego czasu
nie czuł się dobrze grając z Kirito i resztą.
Aaaah~. Dziś Aiji powiedział mu tyle dobrych słów... Był taki
entuzjastyczny, kiedy mówił, że jutro zamówi dla nich studio
nagraniowe... Jak to możliwe, że Shinji natknął się właśnie na jego
demo!?
Mayatan zamknął oczy leżąc w dalszym ciągu na sofie. Serce biło mu
szybko. Gdyby tak on - Mayatan - mógł sprawić, że Aiji znowu czułby
się wspaniale grając w zespole. W jego zespole. Skoro Aiji nie będzie
miał już bandu to znaczy, że Mayatan naprawdę ma szansę na współpracę
z nim! Tak bardzo, bardzo, bardzo by tego chciał. Ze wszystkich ludzi
na świecie... Mayatan podczas tych kilku godzin spędzonych z Aijim,
czuł, że powinien postawić wszystko na jedną kartę... Z inspiracją jest
zupełnie inaczj niż ze wzajemnym poznawaniem się. Inspiracja
przychodzi nagle i od razu wie się czy jest dobra czy nie. Masahito
niemalże fizycznie czuł jak wszystkie trybiki twórczego mechanizmu w
jego umyśle zostały wprawione w ruch.
Tę noc spędził z gitarą na kolanach od nowa przerabiając wszystkie
dokończone i niedokończone kompozycje jakie tylko miał. Spojrzał na
Mocochanga z zupełnie innej strony i w jego głowie pojawiło się kilka
nowych pomysłów, których postanowił nie ignorować. Tak jak powiedział
mu dziś Aiji: "Nawet tych pomysłów - które wydaje ci się, że nikomu
się nie spodobają - nie należy porzucać. Zwłaszcza tych."
Następne kilka dni Maya i Aiji spędzili w studio. Szybko
zaczęli oswajać się ze swoją obecnością, a było to tym bardziej łatwe,
że okazało się, iż mają mnóstwo tych samych nawyków jeśli chodzi o
pracę. Mayatan od początku postanowił, że będzie szczery i mówił
wprost o tym co mu się podoba lub nie i Aiji był tym zachwycony.
Atmosfera podczas nagrań była niesamowita i obaj tryskali energią. Co
prawda nie nagrali zbyt wiele, ponieważ większość czasu przegadali,
ale to też było dobre. Ich współpraca zaczęła się tak nagle, że
praktycznie niewiele wiedzieli o sobie i o tym co właściwie chcieliby
zrobić jako - mieli nadzieję - mający powstać zespół. Wszystkie te
godziny, które spędzili na rozmowach pomogły im poznać siebie i swoje
marzenia. Pomogły im utwierdzić się w przekonaniu, że to właśnie ten
drugi jest najprawdopodobniej największą inspiracją artystyczną w ich
życiu.
entuzjastyczny, kiedy mówił, że jutro zamówi dla nich studio
nagraniowe... Jak to możliwe, że Shinji natknął się właśnie na jego
demo!?
Mayatan zamknął oczy leżąc w dalszym ciągu na sofie. Serce biło mu
szybko. Gdyby tak on - Mayatan - mógł sprawić, że Aiji znowu czułby
się wspaniale grając w zespole. W jego zespole. Skoro Aiji nie będzie
miał już bandu to znaczy, że Mayatan naprawdę ma szansę na współpracę
z nim! Tak bardzo, bardzo, bardzo by tego chciał. Ze wszystkich ludzi
na świecie... Mayatan podczas tych kilku godzin spędzonych z Aijim,
czuł, że powinien postawić wszystko na jedną kartę... Z inspiracją jest
zupełnie inaczj niż ze wzajemnym poznawaniem się. Inspiracja
przychodzi nagle i od razu wie się czy jest dobra czy nie. Masahito
niemalże fizycznie czuł jak wszystkie trybiki twórczego mechanizmu w
jego umyśle zostały wprawione w ruch.
Tę noc spędził z gitarą na kolanach od nowa przerabiając wszystkie
dokończone i niedokończone kompozycje jakie tylko miał. Spojrzał na
Mocochanga z zupełnie innej strony i w jego głowie pojawiło się kilka
nowych pomysłów, których postanowił nie ignorować. Tak jak powiedział
mu dziś Aiji: "Nawet tych pomysłów - które wydaje ci się, że nikomu
się nie spodobają - nie należy porzucać. Zwłaszcza tych."
Następne kilka dni Maya i Aiji spędzili w studio. Szybko
zaczęli oswajać się ze swoją obecnością, a było to tym bardziej łatwe,
że okazało się, iż mają mnóstwo tych samych nawyków jeśli chodzi o
pracę. Mayatan od początku postanowił, że będzie szczery i mówił
wprost o tym co mu się podoba lub nie i Aiji był tym zachwycony.
Atmosfera podczas nagrań była niesamowita i obaj tryskali energią. Co
prawda nie nagrali zbyt wiele, ponieważ większość czasu przegadali,
ale to też było dobre. Ich współpraca zaczęła się tak nagle, że
praktycznie niewiele wiedzieli o sobie i o tym co właściwie chcieliby
zrobić jako - mieli nadzieję - mający powstać zespół. Wszystkie te
godziny, które spędzili na rozmowach pomogły im poznać siebie i swoje
marzenia. Pomogły im utwierdzić się w przekonaniu, że to właśnie ten
drugi jest najprawdopodobniej największą inspiracją artystyczną w ich
życiu.
Po czterech dniach intensywnej pracy Maya wrócił do domu zupełnie
niezadowolony. Kiedy wyszedł ze studia zorientował się, że nie ma
pojęcia ile dni nie będzie widział się z Aijim. Nie współpracowali
przecież jeszcze oficjalnie i nie mieli, żadnych konkretnych planów co
będzie dalej. Oczywiście, że teraz należało im się dzień lub dwa
wolnego, ale Masahito czarpał z pracy tyle przyjemności, że wolne
wydawało mu się męczącym i niepotrzebnym czasem, który będzie musiał
przetrwać sam myśląc o tym czy powinien zadzwonić do Shinji'ego, czy
raczej czekać aż on to zrobi.
Siedząc w pokoju wyrzucał sobie, że tyle lat był z dala od niego nie robiąc nic aby się zbliżyć. Ale różne zrządzenia losu wpłynęły na to, że wszystko potoczyło się tak a nie inaczej. Poza tym wtedy, kiedy poznali się w Nagano Masahito był jeszcze dzieciakiem, a sześć lat różnicy wieku, które ich dzieliło było, przynajmniej wtedy, nie do przebycia. Z drugiej strony nie było jakoś okazji, żeby skontaktować się z Aijim zaraz po tym jak Mayatan sam przeprowadził się do Tokyo. Poza tym, nie miał na niego żadnych namiarów. Jakby na to nie patrzeć byli sobie praktycznie obcy... Dopiero teraz, kiedy miał okazję spędzić tych kilka dni z Aijim - tworząc, wymieniając się pomysłami, rozmawiając i jedząc wspólnie posiłki - Mayatan był pewien, że prędzej czy później ich drogi musiały się zejść, inaczej jego, życie nie miałoby sensu. Do idealnego scenariusza brakowało jeszcze tylko tego, żeby Shinji myślał o Masahito tak samo, ale życie nigdy nie pisze takich fantastycznych scenariuszy. Niemniej jednak, być z Aijim w zespole, być kouhaiem swojego najcenniejszeko senpaia - czyż to już nie był fantastyczny scenariusz?
W takim melancholijnym nastroju zastali go współlokatorzy.
- Mayatan, czy ty nie jesteś czasem przemęczony? - zmartwił się Naoki
siadając obok niego na sofie. - Ostatnio nie ma cię całe dnie i nawet
noce... - przytulił się lekko do jego ramienia.
- Nie. Ja po prostu... Jestem trochę zdezorientowany. - westchnął - Bo...
Jutro mam wolne...
- Stary! Czyś ty zwariował!? - przerwał mu Hiroshi, który właśnie
wszedł do pokoju - Dzień wolny powinien napawać cię radością i
beztroską, a ty czujesz się zdezorientowany???
- To nie tak. Ja wcale nie chcę siedzieć w domu. Nie potrzebuję
wolnego. Chcę iść do studia, albo chcę pisać piosenki z Aijim, chcę
spędzać z nim czas pomiędzy tym. Jest jeszcze tyle rzeczy, o które
chciałbym zapytać i o których chciałbym z nim porozmawiać.
- No więc powiedz mu to. Powiedz, że jeśli macie na serio popchnąć ten
zespół do przodu to nie ma czasu na leniuchowanie.
- Nie mogę tego zrobić! - jęknął zrozpaczony Masahito - Nie mogę aż
tak ingerować w jego życie. Wiecie, może on ma co zrobić z tym czasem.
Na pewno ma jakieś zainteresowania, hobby, albo zwyczajnie chce
spotkać się z przyjaciółmi, albo z-z kimś... - zmarkotniał.
- Mayatan - powiedział cicho Naoki - Nie martw się. Jestem pewien, że
Aiji-san z czasem zostanie twoim przyjacielem i wtedy z tobą też
będzie spędzał swój czas wolny. - pogładził go po dłoni. Hiro miał już
palnąć coś o tym, że Mayatan przecież najchętniej zaciągnął by
Aiji'ego do łóżka, ale coś go powstrzymało. Mina Mayi. Zdecydowanie po
raz pierwszy widział swojego przyjaciela w takim stanie. Pewnie, że
Mayę z Aijim łączył tylko mający powstać zespół i jak na razie Mayatan
nie miał, żadnych innych pretekstów, aby spotykać się z gitarzystą,
ale Mayatan, którego znali z Naokim, normalnie od razu startowałby do
osoby, która mu się podobała. A teraz Masahito siedzi z ponurą miną i
nie zrobi żadnego kroku w stronę Aiji'ego, bo obawia się, że może to
zostać odebrane jako narzucanie się. W każdym jego słowie było słychać
troskę o to czego chciałby Aiji, co pomyślałby Aiji lub czego od Mayi
oczekuje, a wszystkie pragnienia i myśli Mayatana nawet w oczach jego
samego stawały się drugo a nawet trzeciorzędne.
- Mayatan. - zaczął znienacka Hiro siadając ubok - ty naprawdę jesteś
w nim totalnie zakochany. - stwierdził bez ogródek. Masahito drgnął
niespokojnie i z lekkim przerażeniem na twarzy energicznie pokręcił
głową zaprzeczając sam sobie.
- N-nie, nie! Ja tylko nie chcę, żeby Aiji-senpai pomyślał, że...
- No widzisz? Ciągle tylko Aiji. Aiji to, Aiji tamto. Rozumiem, że nie
chcesz go na razie podrywać ze względu na zespół, ale bądź chociaż
szczery sam ze sobą.
- Nie... Ale ja... - Mayatan nie potrafił szybko znaleźć w głowie co
właściwie miałby na to odpowiedzieć, więc tylko zaciął się i spuścił
głowę. Naoki objął Masahito i próbował niewerbalnie dać znać Hiro,
żeby nie ciągnął już tematu. Niemniej jednak długowłosy nie lubił
takich niedokończonych rozmów.
- Mayatan - zaczął spokojniejszym głosem - Czy szanujesz i podziwiasz
Aiji'ego za to kim jest i co osiągnął?
- Pewnie, że tak.
- Czy wydaje ci się, że Aiji-san jest twoją największą inspiracją? -
powtórzył słowa, które Mayatan powtarzał wiele razy podczas ostatnich
dni.
- Nie wydaje mi się. Ja to wiem. - burknął, na co Hiro tylko
uśmiechnął się pod nosem.
- Chyba przyznasz mi rację, że Aiji-san jest niezwykle ładny?
- Jest. - przyznał.
- A jego sposób bycia jest wyjątkowo czarujący...?
- Uhm. - zarumienił się.
- I nawet kiedy idzie korytarzem wygląda jakby szedł po wybiegu?
- Przestań! - nie wytrzymał Masahito - No dobra, może trochę mi się
podoba, ale co w tym dziwnego?! Chyba nie ma na świecie osoby, której
by się nie podobał! Ale to wcale nie znaczy, że kiedykolwiek ja
mógłbym spodobać się jemu! Poza tym, to nie znaczy też, że jestem w
nim zakochany. - nie chciał już myśleć o tym co najbardziej go
trapiło.
- Mayatan, wiesz, że chcę dla ciebie dobrze, więc lepiej pomyśl co
zrobić ze swoimi uczuciami do Aiji'ego, OK? - powiedział zmartwionym
tonem i położył głowę na ramieniu Masahito.
- OK, ale nie mogę nic zrobić. Na pewno nie teraz, ani w najbliższym
czasie... - zamysłił się kładąc dłoń na dłoni Hiro - w dalszym raczej
też nie...
W takim melancholijnym nastroju zastali go współlokatorzy.
- Mayatan, czy ty nie jesteś czasem przemęczony? - zmartwił się Naoki
siadając obok niego na sofie. - Ostatnio nie ma cię całe dnie i nawet
noce... - przytulił się lekko do jego ramienia.
- Nie. Ja po prostu... Jestem trochę zdezorientowany. - westchnął - Bo...
Jutro mam wolne...
- Stary! Czyś ty zwariował!? - przerwał mu Hiroshi, który właśnie
wszedł do pokoju - Dzień wolny powinien napawać cię radością i
beztroską, a ty czujesz się zdezorientowany???
- To nie tak. Ja wcale nie chcę siedzieć w domu. Nie potrzebuję
wolnego. Chcę iść do studia, albo chcę pisać piosenki z Aijim, chcę
spędzać z nim czas pomiędzy tym. Jest jeszcze tyle rzeczy, o które
chciałbym zapytać i o których chciałbym z nim porozmawiać.
- No więc powiedz mu to. Powiedz, że jeśli macie na serio popchnąć ten
zespół do przodu to nie ma czasu na leniuchowanie.
- Nie mogę tego zrobić! - jęknął zrozpaczony Masahito - Nie mogę aż
tak ingerować w jego życie. Wiecie, może on ma co zrobić z tym czasem.
Na pewno ma jakieś zainteresowania, hobby, albo zwyczajnie chce
spotkać się z przyjaciółmi, albo z-z kimś... - zmarkotniał.
- Mayatan - powiedział cicho Naoki - Nie martw się. Jestem pewien, że
Aiji-san z czasem zostanie twoim przyjacielem i wtedy z tobą też
będzie spędzał swój czas wolny. - pogładził go po dłoni. Hiro miał już
palnąć coś o tym, że Mayatan przecież najchętniej zaciągnął by
Aiji'ego do łóżka, ale coś go powstrzymało. Mina Mayi. Zdecydowanie po
raz pierwszy widział swojego przyjaciela w takim stanie. Pewnie, że
Mayę z Aijim łączył tylko mający powstać zespół i jak na razie Mayatan
nie miał, żadnych innych pretekstów, aby spotykać się z gitarzystą,
ale Mayatan, którego znali z Naokim, normalnie od razu startowałby do
osoby, która mu się podobała. A teraz Masahito siedzi z ponurą miną i
nie zrobi żadnego kroku w stronę Aiji'ego, bo obawia się, że może to
zostać odebrane jako narzucanie się. W każdym jego słowie było słychać
troskę o to czego chciałby Aiji, co pomyślałby Aiji lub czego od Mayi
oczekuje, a wszystkie pragnienia i myśli Mayatana nawet w oczach jego
samego stawały się drugo a nawet trzeciorzędne.
- Mayatan. - zaczął znienacka Hiro siadając ubok - ty naprawdę jesteś
w nim totalnie zakochany. - stwierdził bez ogródek. Masahito drgnął
niespokojnie i z lekkim przerażeniem na twarzy energicznie pokręcił
głową zaprzeczając sam sobie.
- N-nie, nie! Ja tylko nie chcę, żeby Aiji-senpai pomyślał, że...
- No widzisz? Ciągle tylko Aiji. Aiji to, Aiji tamto. Rozumiem, że nie
chcesz go na razie podrywać ze względu na zespół, ale bądź chociaż
szczery sam ze sobą.
- Nie... Ale ja... - Mayatan nie potrafił szybko znaleźć w głowie co
właściwie miałby na to odpowiedzieć, więc tylko zaciął się i spuścił
głowę. Naoki objął Masahito i próbował niewerbalnie dać znać Hiro,
żeby nie ciągnął już tematu. Niemniej jednak długowłosy nie lubił
takich niedokończonych rozmów.
- Mayatan - zaczął spokojniejszym głosem - Czy szanujesz i podziwiasz
Aiji'ego za to kim jest i co osiągnął?
- Pewnie, że tak.
- Czy wydaje ci się, że Aiji-san jest twoją największą inspiracją? -
powtórzył słowa, które Mayatan powtarzał wiele razy podczas ostatnich
dni.
- Nie wydaje mi się. Ja to wiem. - burknął, na co Hiro tylko
uśmiechnął się pod nosem.
- Chyba przyznasz mi rację, że Aiji-san jest niezwykle ładny?
- Jest. - przyznał.
- A jego sposób bycia jest wyjątkowo czarujący...?
- Uhm. - zarumienił się.
- I nawet kiedy idzie korytarzem wygląda jakby szedł po wybiegu?
- Przestań! - nie wytrzymał Masahito - No dobra, może trochę mi się
podoba, ale co w tym dziwnego?! Chyba nie ma na świecie osoby, której
by się nie podobał! Ale to wcale nie znaczy, że kiedykolwiek ja
mógłbym spodobać się jemu! Poza tym, to nie znaczy też, że jestem w
nim zakochany. - nie chciał już myśleć o tym co najbardziej go
trapiło.
- Mayatan, wiesz, że chcę dla ciebie dobrze, więc lepiej pomyśl co
zrobić ze swoimi uczuciami do Aiji'ego, OK? - powiedział zmartwionym
tonem i położył głowę na ramieniu Masahito.
- OK, ale nie mogę nic zrobić. Na pewno nie teraz, ani w najbliższym
czasie... - zamysłił się kładąc dłoń na dłoni Hiro - w dalszym raczej
też nie...