poniedziałek, 7 grudnia 2009

Sorrrrrrrrrry za to czekanie!!!/One-shot



 Notka już na pewno pojawi się w tym tygodniu! Studia jednak są trochę bardziej czasochłonne niż się spodziewałem (te ciągłe imprezy :P), ale już zabraliśmy się za kolejny rozdział i jesteśmy w połowie. :) Tymczasem będąc daleko od Chico, podczas samotnych wieczorów, łkając z tęsknoty (no dobra, może trochę przesadziłem) napisałem, a może raczej napisało mi się takie małe opowiadanko, które kiedyś dawno już zacząłem, więc pomyślałem, że może chcielibyście się z nim zapoznać (tak dla zabicia nudy).
Opo jest Sasuke-Itachi i chyba jasne jest co mnie inspirowało. ;) Wybaczcie ten ogólny infantylizm i idealizację, które zawładnęły tym opowiadaniem, ale mam jakieś takie zboczenie w tym kierunku, jak mniemam z racji tego, że jestem starszym bratem. :)
P.S. Jakby co to Sasu ma tutaj z jakieś 13-14 lat. To tylko tak wygląda, że ma mniej. Poza tym on trochę gra inaczej zachowując się przy Itachim, a inaczej przy swojej drużynie na przykład; ale po co ja to piszę, przecież sami zauważycie.
     (głupi)Pico ^_^
______________________________________________ 

      Tego wieczora Itachi, jak zwykle udał się na górę do pokoju Sasuke, żeby powiedzieć mu dobranoc.  Podszedł do drzwi i pierwszą jego myślą było, żeby wpaść do środka z krzykiem i wystraszyć brata, ale po chwili jakoś przestała mu się ta myśl wydawać zabawna i zrezygnował z niej.  Zamiast tego podszedł po cichu do drzwi i niemalże bezszelestnie nacisnął klamkę.  Zajrzał do wewnątrz.  Sasuke stał przy łóżku odwrócony do niego tyłem.  Miał na sobie jedynie spodnie od piżamy, a na głowie puchaty ręcznik, którym wycierał mokre włosy.  Itachi podszedł do niego, usiadł na łóżku i rozczulony tym widokiem, przejął czynność osuszania.  Mały Sasuke najpierw się wzdrygnął na dotyk czyichś rąk na swojej głowie, ale kiedy tylko, zerkając spod ręcznika, zanotował, że to jego aniki , opuścił ręce kładąc je na jego udach, które miał teraz po obu stronach swojego ciała, przymknął oczka i poddał się opiekuńczym gestom brata.  Po dłuższej chwili Itachi stwierdził, że już wystarczy.  Zsunął ręcznik z głowy malca, na co ten zamrugał nie całkiem zadowolony, a Itachi zachichotał. 
- Z czego się śmiejesz? – zapytał Sasuke nie wiedząc czy zawstydzić się, czy strzelić focha. 
- Bo... twoje włosy... sterczą na wszystkie strony i... i wyglądasz tak ślicznie... i zabawnie. – odparł nie przestając mrużyć oczu w uśmiechu.  Sasuke najpierw zarumienił się troszkę, gdyż słowa, tak jak i dotyk brata, sprawiły mu przyjemność, ale zaraz potem fuknął, zmarszczył nos i przybliżył się do twarzy Itachi’ego oraz patrząc mu w oczy powiedział zuchwale:
- To teraz mnie uczesz, skoro tak mnie rozczochrałeś! – nie udało mu się jednak ukryć swojej pierwszej reakcji.  Serce Itachi’ego zabiło radośnie.  Tak bardzo kochał swojego ototo.  Chciał się nim opiekować i uczyć go, chciał przebywać z nim jak najczęściej, dać mu wszystko czego tylko zapragnie; bronić go, jeżeli zaszłaby taka potrzeba i rozpieszczać ku niezadowoleniu obojga rodziców.  Uwielbiał takie chwile jak ta, pełne przekomarzania się i bliskości.  Sasuke z zadowoloną minką, że uda mu się zatrzymać brata na dłużej, wsadził mu w dłoń grzebień i usadowił się na łóżku między jego nogami.  Starszy rozczesał starannie ciemne kosmyki Sasuke, delikatnie muskając przy tym jego kark i blade ramiona.  Mały sapnął cichutko i oparł się o klatkę piersiową brata, ten objął go od tyłu i cmoknął w czubek głowy.  Chciałby go w tej chwili wyściskać i całować jego plecy, barki, szyję, twarz, powieki kryjące te piękne czarne i błyszczące oczy, usta... ale wiedział, że mógłby wystraszyć tym swojego ototo. Poza tym, czy powinien był w ogóle myśleć tak o swoim bracie? Nie, nie zrobi nic takiego.  Nie ma mowy, żeby zniszczył tą piękną i czystą więź, która ich łączy.  Za nic w świecie! 
      Trwali w swoich objęciach już dłuższą chwilę, wdychając nawzajem swój zapach. 
- Ototo! – odezwał się nagle Itachi, wyrywając się z zamyślenia – Musisz się ubrać. Jesteś już cały zmarznięty. – dokończył zatroskanym głosem pocierając jego szczupłe ramionka.  Sasuke wyrwany z błogiego uczucia, wstał, wziął z krzesła górę od piżamy i zaczął nieporadnie przeciągać ją sobie przez głowę.  Itachi pociągnął brzeg koszuli w dół, aby mu to ułatwić.  Mały wsunął ręce w rękawy i natychmiast, zupełnie niespodziewanie gwałtownym ruchem przylgnął do brata. 
- Co się stało? – zapytał zaskoczony Itachi.  Tamten nie odpowiedział od razu, tylko usiadł okrakiem na jego kolanach i wtulił się w jego brzuch obejmując w talii. 
Z jednej strony Itachi cieszył się wylewnością braciszka, ale z drugiej obawiał się tego, że mały tak go - jak mu się wydawało - nieświadomie prowokuje, kiedy on właśnie starał się skupić na pozbyciu się  zupełnie jednoznacznych myśli.  Nie wynikały one jednak ze zwykłego pożądania, ale z tego, że kochał go bezwarunkowo i naturalnie.  Można by rzec – lekko, gdyby to coś wyjaśniało.  Lecz nie tak, jak kocha się własne rodzeństwo, bo pojęcie braterska miłość zdecydowanie nie ogarnia nawet w połowie więzi jaka ich łączyła. 
      Itachi zdając sobie sprawę ze swoich uczuć, krył je jak najdokładniej, choć nie zawsze z pełnym powodzeniem, co nie raz sam sobie miał za złe.  Wyrzuty te nie były nawet jego własnymi wyrzutami, ale raczej wyrzutami ludzi w ogóle.  Bo czyż to nie ludzie osądzają i wytyczają granice, swoim i tak już ciasnym umysłom? Czyż to nie ludzie łamią sobie serca i życia?  Na pewno, ale zatraceni w tym już przestali to dostrzegać.  Dlatego też, nie są w stanie odnaleźć najjaśniejszych dróg swojego i - jakże to oczywiste - cudzego szczęścia.  Tymczasem Sasuke w całej swojej niewinności podążał ufnie za znakami swojej podświadomości, podążał ścieżką, która wiodła go z dala od obłudy, rezygnacji i najzwyklejszego cierpienia.  Trapił się nią, ale nie chciał z niej zawracać, przeczuwając, że wszystkie inne prowadzą do nikąd.
– Itachi, bo ja... – zaczął drżącym głosem.  Nie, nie bał się.  To tylko to uczucie, które zawsze miał będąc przy nim, i które ostatnio nasiliło się i nie dawało spokoju.  Tak bardzo chciał być blisko, bardzo blisko.  Serce biło mu szybko, a przyjemne dreszcze czające się w różnych zakamarkach jego ciała, uwalniał każdy subtelny dotyk brata. 
      Wahał się jeszcze chwilę, czy powinien się tego wstydzić, czy powiedzieć mu, że potrzebuje jego dotyku i czułości.  Jednocześnie obawiał się, bo przecież już wiedział o tym, że ktoś może mu przez to „zabrać” brata; co było dla niego w równym stopniu absurdalne co realne.  Istniało jednak wyjście z tej sytuacji – jak bezpieczna klatka zawieszona pod sufitem, do której nikt z dołu nie zdoła zajrzeć, a wielu nawet jej nie zauważy.
- Co, Sasuke? Przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. – zagadnął Itachi, chcąc podnieść młodszego na duchu, gdyż widział, że ten najwyraźniej się czymś trapi. 
- Mogę nii-san? – podniósł głowę zerkając w jego stronę. 
-  Oczywiście.  Wiesz, że zawsze ci pomogę. – zapewnił nie podejrzewając o co chodzi. 
- No bo... ja tylko chciałbym... – mówił już całkiem zawstydzony, ale pewny tego co chce powiedzieć i tulił się jeszcze mocniej ukrywając twarz w ramionach brata. – chciałbym, żebyś nie tylko mnie przytulał, ale też dotykał i... i całował. – skończył jednym tchem.  Itachi osłupiał, kiedy tylko zorientował się co tak naprawdę właśnie zakomunikował mu jego ototo
- Itachi. – szepnął kiedy tylko poczuł mocniejszy uścisk brata.  Przysunął się więc do niego bliżej, tak, żeby otrzeć się o jego krocze własnym, i żeby tym gestem rozwiać wszelkie wątpliwości co do tego co przed chwilą powiedział.  Aniki westchnął nie mogąc uwierzyć, że właśnie dzieją się rzeczy, o których on nawet nie pozwalał sobie myśleć.  A teraz jego ukochany braciszek chce, żeby...
- Naprawdę chcesz? 
- Tak nii-san, bardzo. – odrzekł ośmielając się już spojrzeć mu w oczy i wiercąc się na jego biodrach, co podniecało ich obu coraz bardziej.  Itachi nachylił się i polizał brata po uchu. 
- Rumienisz się, Sasuke. – powiedział, bo jego obawy, które tak długo go męczyły nareszcie zostały przepędzone i to za sprawą kilku wymarzonych wręcz słów i gestów drugiej osoby. 
- Ty też, nii-san. – odrzekł już odważniejszy ototo i zarzucił ramiona na szyję brata, uniósł się trochę i też go polizał tyle, że po wargach.  Natychmiast po tym pocałowali się kilka razy delikatnie.  To był ich pierwszy zupełnie nie braterski pocałunek.  Usta Itachi’ego były miękkie, ciepłe i tak przyjemnie mokre, cudowniejsze niż się spodziewał. 
- Jesteś słodki ototo. – zamruczał Itachi kiedy tylko się od siebie oderwali. Ich oddechy stały się przyspieszone, a w oczach migały iskierki pożądania. 
- Jeszcze, Itachi. – wysapał Sasuke chwytając za przód jego koszulki i przyciągając go do siebie.  Ten zdążył tylko uśmiechnąć się nieznacznie po czym wpił się w usta braciszka, zadowolony, że mu się spodobało.  Ich nabrzmiałe wargi ślizgały się swobodnie zwilżone wspólną śliną, dreszcze podniecenia promieniowały z podbrzusza na całe ciało.  Nagle Itachi poczuł jak mały nieśmiało próbuje dostać się językiem do wnętrza jego ust.  Fakt, że zrobił to jako pierwszy, jeszcze bardziej rozpalił długowłosego. Natychmiast więc rozchylił wargi wpuszczając go do środka i mruknął z aprobatą, gdy tylko poczuł gładki języczek brata ocierający się o jego własny.  Kompletnie zatracony w coraz śmielszym pocałunku prawie nie zauważył kiedy Sasuke  sięgnął do jego kucyka i pociągnął za wstążkę rozwiązując ją.  Długie do pasa, błyszczące włosy Itachi’ego rozsypały się po plecach i okoliły jego twarz. 
- Dlaczego rozpuściłeś mi włosy, urwisie? – zapytał przerywając pocałunek. 
- Bo lubię twoje włosy. – odrzekł ujmując w dłoń kilka kosmyków spływających po piersi Itachi’ego.  Pocałował je i przytulił do policzka. – Takie miękkie... 
W tym momencie dziewiętnastolatek nie wytrzymał.  Jednym ruchem chwycił małego w pasie i położył sobie między nogami na łóżku, na którym do tej pory siedzieli.  Sasuke pisnął zaskoczony, a on pochylił się nad nim i powiedział:
- Od dziś już zawsze będę miał związane włosy, nawet podczas snu.  Nikt nie zobaczy mnie bez kucyka czy warkocza, prócz ciebie.  Tylko ty będziesz mógł je rozpuszczać i tylko tobie pozwolę ich dotykać.
Sasuke zaskoczyły słowa brata i zafascynowały jednocześnie.  Poczuł, że jest dla niego kimś ważnym, wyjątkowym i jedynym, a obietnica, którą mu przed chwilą złożył jest tego potwierdzeniem.  „Jak dobrze, że mu wszystko powiedziałem... i jak mogłem myśleć, że mój Itachi kocha mnie mniej niż ja jego.” – myślał, póki jeszcze sytuacja mu na to pozwalała. 
- I-itachiii... – zaczął, z trudem wypowiadając słowa, gdyż brat właśnie podciągnął jego koszulę i zaczął całować go po brzuchu.  Jedną dłonią gładził jego bok, a drugą się podpierał. - Ja... obiecuję, że... że niczyich włosów nie będę... Tylko twoich. – wysapał i wplótł palce w jego czarne pasma.  Po tych słowach Itachi natychmiast zabrał się intensywniej do pieszczenia małego.  Ściągnął z niego górę od piżamy, którą nie dawno sam kazał mu założyć i obsypał pocałunkami jego szyję, tors i brzuszek.  Od czasu do czasu przerywał, by pocałować go w usta.  Były to pocałunki pełne pasji i namiętności, przy których języki splatały się ze sobą i poznawały wnętrze ust kochanka masując policzki i podniebienie.  Sasuke wił się z rozkoszy pod swoim aniki i wydawał z siebie najcudowniejsze dźwięki, z których nawet nie do końca zdawał sobie sprawę.  Jeszcze nigdy nie czuł tak wielkiego podniecenia, które może przyćmić wszystko co dzieje się dookoła i powodować fale rozkoszy zalewające z za każdym razem większą siłą jego ciało. 
Itachi z kolei nawet w najśmielszych snach nie wyobrażał sobie, że jego ototo może czuć to samo co on, a co od miesięcy starał się ukrywać, stłumić, bądź też wybić sobie z głowy, zupełnie bezskutecznie, a teraz... A teraz on sam mu powiedział, że chce, żeby go „dotykał i całował”.  O mało nie doszedł na samo wspomnienie tych słów, które mały wyszeptał kryjąc twarz wtulony w jego pierś. 
Z tymi myślami, cały czas liżąc jeden z sutków Sasuke, zjechał dłonią do jego spodni i chwycił jego stojącą męskość, na co brat wydał z siebie głośny gardłowy jęk i zachłysnął się powietrzem, a kiedy zaczął poruszać ręką, tamten nie uciszył się już nawet na moment. 
- Aaah! Nii-san... a-aah! To... jest takie... ahh... – nie potrafił dokończyć czegokolwiek co chciał powiedzieć.  Wydawało mu się, że już nie może czuć większej przyjemności niż ta, którą czuł teraz, do momentu kiedy jego członek nie znalazł się w gorących i mokrych ustach Itachi’ego, który zaczął go ssać i pieścić językiem na przemian, poruszając głową w górę i w dół.  Saske pod wpływem tego nowego, jakże intensywnego doznania, zaczął stękać jeszcze głośniej. 
- Nii-san! – krzyczał rzucając głową na boki i wypychając biodra do góry – Już nie... mogę... A-aaaah!! – doszedł w jego ustach wyginając się w łuk.  Itachi spuścił się sekundę po nim od samego patrzenia i słuchania brata. 
- Jesteś bardzo głośny. – stwierdził opadając na pościel obok niego.  Sasuke otworzył oczy, które cały czas miał zaciśnięte i oddychając ciężko odpowiedział:
- Nie mogłem tego powstrzymać. 
- I nawet nie próbuj.  Przynajmniej wiem, że jest ci dobrze i doszedłem od samego słuchania cię – odrzekł i przycisnął wyczerpanego brata do siebie. 
- Ja... robiłem to już kiedyś sam, ale... to przed chwilą jest nie do porównania. – Itachi rozczulił się tym szczerym wyznaniem.
- Cieszę się, że sprawiłem ci przyjemność. Ty mnie też, nawet nie wiesz jak wielką.
- Czy to znaczy, że teraz będę mógł... będziemy?
- Pewnie, urwisie. Kiedy tylko będziesz miał ochotę. 
- Yyy... czyli cały czas? – zaśmiał się Sasuke. 
- No nie! Mój mały braciszek, a taki niegrzeczny! – wołał „oburzony” Itachi – bo jeszcze posądzę cię o potajemne czytanie książek dla dorosłych Kakashiego! – zaśmiał się.
- Hmm... To nie byłby taki głupi pomysł. – zastanowił się Sasuke.
- Ja ci dam nie głupi pomysł!! – wrzasnął Itachi i zdzielił go po głowie jaśkiem.  Na tą scenę do pokoju wkroczyła ich matka. Zobaczywszy, że śmieją się i dokazują zamiast spać powiedziała:
- No ładnie, Itachi. Miałeś dopilnować, żeby Sasuke poszedł spać, a nie się z nim zabawiać! Co ja z wami mam!  Sasuke, ubieraj się w tej chwili! Zobacz, cały jesteś pogryziony przez komary! Ile razy mówiłam, żeby nie otwierać okna przy włączonym świetle?! – utyskiwała cały czas podchodząc do okna, żeby je zamknąć, a Sasuke jak najszybciej założył koszulę, aby tylko mamie nie przyszło do głowy przyjrzeć się z bliska tym „ukąszeniom”.  Spojrzał na brata, który z trudem tłumił śmiech i sam się roześmiał. 
- Co was tak niby śmieszy? Do łóżek, ale już! – zarządziła, po czym ucałowała każdego w czoło i poszła na dół przygotować śniadanie dla Fugaku, który wcześnie rano miał wyruszyć na długoterminową misję. 
      Obaj bracia nie bardzo mogli zasnąć dzisiejszej nocy, lecz w końcu sen spadł jak kojący balsam na ich rozgorączkowane emocjami głowy. 
 ****
      Ranek został przywitany przez Sasuke z nietypowym jak na niego entuzjazmem.  Cała drużyna siódma przeżyła niemały szok gdy Uchiha na dzień dobry zaszczycił każdego promiennym uśmiechem. 
- Sasuke, czy ty oszalałeś, czy to twoja nowa technika „Powalającego uśmiechu”, która ma na celu zupełne wytrącenie z równowagi przeciwnika? Jeżeli tak, to udało ci się nas nią zaskoczyć. – skomentował Naruto, który na widok uśmiechającego się przyjaciela rzeczywiście zdębiał. 
- Moje techniki zawsze będą dla ciebie niedoścignionym ideałem, młotku. – zreflektował się czarnooki dodając do uśmiechu zadziorny wyraz twarzy. 
- „Może Sasuke w końcu przejrzał na oczy i uśmiecha się do wizji naszej wspólnej przyszłości jak tylko mnie zobaczył? Yatta! Nareszcie!” – fantazjowała po cichu Sakura.  Kakashi nic nie powiedział. 


10 komentarzy:

  1. Grrrr! Uwielbiam incest. Hej ten one-shot był taki trochę w stylu "Pico to Chico" no nie?? Super :D
    Maczka

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne!!! Tak jak napisala niewiem czy to ,to Maczka - "ten one-shot byl taki troche w stylu "Pico to Chico"" Ale powiem szczeze to wole bardziej to jak Itachi jest Uke, a Sasuke jest Seme. Ale notka wspaniała, mimo wszystko podobala mi sie XD
    Pozdrowienia i weny duzo zycze!!!


    Mitsuke

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohh.. Ohh.. ^^. A ja kocham ten parrrring..

    Notka taka, taka ohh^^.
    Hmmm.. Sasu jęczy głośno, a nikt tego nie słyszy? O_o..^^.

    Gdyby nie ich rodzicielka, to kto wie? xD, może doszłoby do czegoś więcej? xDDD.;D:D.

    OdpowiedzUsuń
  4. Młotek i Drań8 grudnia 2009 21:12

    Ale się pośmiałam :D Geniuuuuszee :D
    Ukąszenia komara muahahaha celne :)
    Pozatym to było takie urocze. Moja chora psychika miała ciekawe żarełko do przetrawienia
    :) Ja jestem za większą ilością one shotów :D
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mów co chcesz - mnie się bardzo podobało! Niby one-shot, a zawieral tyle uczuc i pasji... Naprawde ciezko jest stworzyc cos dobrego z tym (jakze obleganym) paringiem, a Tobie się to udało. Takie niewinne, a zarazem....

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach, ach, ach... Cóż można by tu rzec... Już wiem!- Ach...? :D
    Cudeńko!

    OdpowiedzUsuń
  7. one-shot genialny, wspaniały i wogóle, ale ja chę już następny rozdział dużego opka. Jest już niedziela. Kiedy macie zamiar coś dodać?? Miało być w tym tygodniu, a ten tydzień właśnie się kończy, więc jak??
    ~zmora~

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam;]
    Nie wiem, czy mnie jeszcze pamiętacie, ale jestem w waszych linkach. Nazywam się Naruka-chan. Mam nowego bloga, na którym umieszczam opowiadanka yaoi sasunaru, drarry lub własnego pomysłu. Zapraszam was serdecznie, i liczę na jakieś komentarzyki;*
    PS Sasunaru ma tytuł "szkoła"

    OdpowiedzUsuń
  9. A oto i adres do mojego bloga:
    www.yaoice.wordpress.com
    Lub skrócona wersja:
    http://yaoi.tk
    Naruka-chan

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem za większą ilością one-shotów! Ten był równie genialny, co reszta waszych notek!

    OdpowiedzUsuń