~~~~~~~~~~~~~~
Jakby ktoś nie znał LM.C[w co wątpię~] to aktualnie tak wygląda ich skład:
maya [Masahito Yamazaki] - wokal, lider
Aiji [Shinji Mizui] - gitara, lider
*~*muzycy wspomagający*~*
DENKIMAN - tancerz, DJ
Jun Murayama - klawisze:
Ken-chan - bas:
Yu-ya - drum:
~~~~~~~~~~~~
Jutro mamy dzień wolny między koncertami. To przyjemne mieć czas, żeby odpocząć i móc chociaż pobieżnie zobaczyć miasto, w którym się zatrzymujemy. Często bywa tak, że nie dajemy rady zobaczyć dosłownie niczego i wtedy wszystkie miejsca, w których koncertowaliśmy zlewają się w jedno.
Całe dnie spędzamy w drodze. Wszyscy w jednym autokarze. Uwielbiam nasz team. Przeżyliśmy razem mnóstwo niesamowitych chwil.
Czasami w dalszym ciągu nie mogę uwierzyć, że w miastach całego świata czekają na nas ludzie, którzy chcą słuchać naszej muzyki. Nasi fani… Naprawdę kocham kontakt z nimi. Nie ma lepszego uczucia niż to, kiedy stoisz na scenie i widzisz te wszystkie uśmiechnięte twarze, słyszysz jak śpiewają razem z tobą, skaczą i krzyczą.
Odpowiadają entuzjastycznie na każdy zwrot w ich stronę. Nawet, kiedy padam na nos pod koniec koncertu i wiem, że Aiji też jest już wykończony, ale słyszymy tych wszystkich zajebistych ludzi wołających: LM.C!!!! (*ΰ*) , nie możemy powstrzymać się przed ponownym wyjściem na scenę. Po prostu musimy wyjść jeszcze na chwilę, jeszcze na dwie piosenki chociaż. Spoglądam na Aiji’ego i wiem, że i on ma więcej ochoty niż siły, ale to wystarcza. Odpocząć możemy później… Biorę łyk wody i podchodzę do mikrofonu. Kiedy się odzywam publiczność krzyczy jeszcze głośniej, chociaż nie wiem jak to możliwe. Senpai uderza w struny i zaczynamy utwór z równie wielkim entuzjazmem co na początku występu.
Największe wycieńczenie po występie minęło zaraz po kolacji i wcale nie chciało mi się spać. Posterczałem trochę na balkonie, wypiłem mleko. Noc jest bardzo ciepła, więc nie było mi zimno nawet na boso i w samej piżamie. Kiedy wróciłem do hotelowego pokoju, Aiji spał już jak kamień. (--.--)zzZ Jedna jego ręka zwisała poza łóżko i wyglądał trochę śmiesznie, ale twarz miał spokojną i porcelanowo jasną we wpadającym przez okno świetle latarń…
Dotknąłem jego włosów – były stale wilgotne, więc zamknąłem drzwi balkonowe. Zdecydowanie za często zdarza mu się zasypiać z mokrymi włosami. Ciekawe kto zamykałby mu okna w środku nocy, gdyby nie ja? Hah! (^ω^) Co on by beze mnie zrobił?? No dobra, może to jednak on ma ze mną więcej zmartwień, ale w końcu jest moim senpai, więc troszczy się o mnie trochę więcej niż ja o niego, prawda??
Położyłem się na łóżku z zamiarem jak najszybszego zaśnięcia. W całym pokoju panowała przytulna cisza, nie licząc spokojnego oddechu Mizui’ego, który jednak był nawet jeszcze bardziej przytulny i melodyjny. Dobrze, że nie chrapie… Ale nawet gdyby chrapał, to nie zmieniło by faktu, że jest najlepszym senpai jakiego miałem. ♥
I nie złości się na mnie nawet jak biorę bez pytania jego iPhone’a. (^ω^)
****
Często przeglądam listy od fanów. To fajne zajęcie. Nie raz przysyłają różne ciekawe rzeczy. Lubię szczególnie rysunki. Fantazja tych freaków naprawdę nie ma granic. Trzymamy z Aijim te, które najbardziej nam się spodobały w teczkach…
Wiem, że to może głupie, ale chcę je mieć, po prostu. Najbardziej lubię, kiedy obrazki przedstawiają LM.C w zupełnie nowych, nie raz nierealnych stylizacjach. Niektóre podsuwają nam czasem jakieś pomysły. Wyobraźnia naszych fanów bywa inspirująca. (o_o)’ Hmm. Aiji lubi opowiadania, czyli spekulacje na temat „prawdziwego i pełnego przygód” życia LM.C. Haha! Często czytamy je na głos… No. Aiji przeważnie czyta je mnie. Pękamy ze śmiechu dowiadując się na przykład co Denki ma pod maską, albo jakie pokręcone hobby mamy poza muzyką. Niestety, nie lubię na przykład gotować. Lubię za to jeść. Może na to nie wyglądam, ale nie mieszkam z rodzicami(a takie sugestie pojawiają się dosyć często). Teraz mieszkamy w Tokyo, a nasze rodziny zostały w Nagano. Tam się wychowywaliśmy, tam też się poznaliśmy. Łaaa! Co to były za czasy! Hehehe!! Pamiętam, że kiedy ja byłem jeszcze w szkole i dopiero zaczynałem coś tam brzdąkać na gitarze, senpai grał już z różnymi starszymi chłopakami [klik]. Wszyscy, w tym ciągle zmieniającym skład zespole, go szanowali, bo od samego początku pisał własne melodie. Jak na to patrzę z perspektywy czasu, to zawsze też miał zacięcie na visualowca – dbał o swój imidż i upinał długie włosy inaczej niż wszyscy.
[dobra, może muza Pierrota nie powalała, ale za to jak Aiji się tam zajebiście pedalsko ubierał *_* ~Chico]
No, i do tego był bardzo ładny. Trochę za ładny jak na chłopaka. (^_^) No właśnie. Mnóstwo fan fików robi z nas podrywaczy, albo przynajmniej domniemywa, że mamy skrzętnie ukrywane przed publicznością dziewczyny. Haha! Miałem kiedyś kilka koleżanek, z którymi chodziłem, ale to było jeszcze w szkole i nie wiem czy można to traktować poważnie. Zdaje się, że zawsze traktowałem własne marzenia bardziej czule niż którąkolwiek z nich… Nie moja wina, że marzeniom trudniej było się oprzeć. ☆彡
Z kolei Aiji’ego, szczerze powiedziawszy, nigdy nie widziałem z żadną dziewczyną… W sumie to nigdy nie widziałem, żeby był z kimkolwiek blisko. Hmm… Myślę, że tą rzecz z marzeniami mamy wspólną.
****
- Maya? Co jesteś dziś taki milczący? – zagaił Aiji podczas próby w studio. – Nie wyspałeś się?
- Nie, tylko tak jakoś… - wzruszyłem ramionami, a Mizui zbliżył się do mnie przyglądając się badawczo. Położył rękę na moim czole sprawdzając temperaturę. Wzdrygnąłem się troszkę, a Shinji odwrócił się do teamu i zawołał:
- Już wiem! Maya jest głodny! Robimy przerwę na obiad!! – wszyscy się roześmiali i chętnie przystali na propozycję.
„Mój senpai…” – myślałem rozczulony, kiedy Aiji podawał mi bento i zaparzał herbatę. Ciekawe co myślał sobie o mnie widząc jak cieszę się niczym dziecko i pałaszuję zadowolony? (^_^)
Maya nie mógł oczywiście wiedzieć, że w głowie Aiji’ego cały czas huczały słowa Juna, który stwierdził, że dla Mayi mógłby nawet rzucić swoją dziewczynę. Powiedział to Shinji’emu zaraz po tym, jak cały team zastał Masahito drzemiącego z głową opartą o jego ramię, gdy mieli przesłuchiwać nowo nagrany utwór i wychwytywać ewentualne błędy. Wszyscy zgodnym chórem stwierdzili, że to „takie słodkie”, ale swoimi okrzykami obudzili Mayę, który trochę się zmieszał całym tym poruszeniem. Aiji też twierdził, że to słodkie. Nawet bardzo…
Myślał o tym wszystkim, a kątem oka dostrzegł, że Yamazaki właśnie ściąga bluzę i razem z nią podciągnął niechcący T-shirt odsłaniając wszystko to, na widok czego Shinji’emu też zrobiło się cieplej. Albo mu się zdawało, albo ostatnimi czasy Maya stał się tak jakoś nieświadomie prowokujący.
****
- Dzień wooolnyyy!!! Jak super!! Będziemy zwiedzać i zrobimy mnóstwo zdjęć!! Chcę mieć zdjęcie każdej pierdoły!! Aijiiii!!
- Hm, Maya? – zapytał swoim jak zwykle spokojnym i głębokim głosem, nie było po nim widać takiego rozemocjonowania jak u młodszego, ale to wcale nie znaczyło, że nie cieszy się równie bardzo na dzisiejszy wypad.
- Idziemy wreszcie?? Idziemy??
- No idziemy, idziemy. – przedrzeźnił go.
- Jestem dziś w tak dobrym humorze, że zgadnij co?! – paplał Maya kiedy szli ulicą.
- Nie mam pojęcia, Maya. – odrzekł nie mając nawet głowy do tego, żeby zgadywać co ten znowu wymyślił.
- Że dam ci polizać lizaka! – :P•⁻⁻ zarechotał podtykając mu Chupa Chupsa pod nos. Przez ułamek sekundy wargi Aiji’ego zetknęły się z cukierkiem, ale Maya tego nie zauważył, gdyż senpai jak zawsze, kiedy ten proponował mu „liza” odsuwał się traktując to jako zwykłą dziecinną zaczepkę. Maya traktował to zupełnie tak samo, jednak zawsze odnajdywał jakąś dziwną satysfakcję w lekko zaskoczonej, następnie jakby… zawstydzonej na dwie sekundy twarzy przyjaciela. Koniec końców oboje zaczynali śmiać się na głos.
Kiedy już lizak znowu znalazł się w ustach Mayi i szli chwilę w milczeniu rozglądając się po nieznanej im ulicy, Mizui przejechał językiem po swoich wargach smakując odrobinę słodyczy, którą „zostawił” mu Maya. Zrobił to odruchowo, bo jego usta były od tego klejące. Rozpoznał, że to jakiś owocowy smak, ale nie mógł ustalić jaki dokładnie. Oblizał się jeszcze raz, ale niestety nie mógł już niczego poczuć. Zerknął na patyczek wystający spomiędzy warg towarzysza. Usta Mayi były błyszczące i wilgotne i Aiji pomyślał, że na pewno są lepkie od lizaka i zastanowił się czy go to nie irytuje. Przynajmniej jego samego by irytowało. Przez chwilę nawet miał ochotę powiedzieć mu, żeby się oblizał, ale przecież to zabrzmiałoby śmiesznie.
Kiedy w centrum znaleźli tablicę z planem miasta okazało się, że mają tam świetny ogród zoologiczny.
- Chodźmy do zoo, Aiji!!! – zapiszczał Maya jak tylko to zobaczył.
- Ze sto lat nie byłem w zoo. – skomentował Mizui, chcąc wyrazić swoją aprobatę dla tego pomysłu.
- No co ty, - zaśmiał się Masahito – nie jesteś jeszcze taki stary!! Hehehe! – objął Shinji’ego za szyję i zaczął go poszturchiwać. Mizui nie skomentował tego, ani się nie odsunął tylko roześmiał się razem z nim i starał się oddawać wszystkie kuksańce.
- Senpai, uwielbiam spędzać czas z tobą. Zawsze jest tak śmiesznie. (*u*)
- Hm? Jestem śmieszny. – starał się, żeby zabrzmiało choć trochę groźnie. (> _ <)
- Nie no, chodziło mi o to, że zawsze dzieją się jakieś fajne rzeczy jak jesteś ze mną. Zawsze wymyślisz coś zabawnego i nigdy nie jest mi smutno, bo nie jestem sam. – zerknął w stronę starszego idąc już spokojnie obok. Mizuiemu aż serce zmiękło na takie słowa. Musiał przyznać, że czasem naprawdę cieszył się, że Yamazaki nie potrafi być nieszczery.
- A ja myślałem, że to dzięki tobie jest śmiesznie, bo to ty zawsze się wygłupiasz.
- Aaaaiji!! Jesteś kochaaanyyy!! – zawołał tryskający tego dnia energią Maya i znowu rzucił się przyjacielowi na szyję czochrając mu włosy.
- Aiji zobacz jaki wielki mrówkojad!! – pociągnął go bliżej siatki z miną pełną podziwu i zainteresowania. – Myślisz, że lubiłby lizaki o smaku mrówkowym?!! Hahahaha!! – Masahito nie zwracał na nic uwagi i bawił się przednio robiąc głupie komentarze przy każdej klatce, a i Mizui nie raz nie mógł się przez to powstrzymać od śmiechu. Nie, żeby jego żarty były jakoś specjalnie wyrafinowane, ale w ustach Masahito, dziwnym sposobem, stawały się zabawniejsze niż były w rzeczywistości. Zauważył też, że za każdym kolejnym razem, kiedy Maya go szturchał i dotykał czuł się jakoś inaczej. Po prostu jakby coraz bardziej zdawał sobie sprawę z tego, że jest blisko. Nie był pewny, czy z boku nie wygląda to trochę podejrzanie, ale tak naprawdę sam uważał to raczej za naturalne i dobre uczucie. W końcu trudno porównać relacje łączące dwóch wzajemnie inspirujących i dopełniających się artystów, do relacji z kimkolwiek innym w ich życiu. Tak właśnie czuł też Mizui. Maya to Maya, a inni to inni, po prostu.
Kupili sobie lody i siedzieli na jednej z zacienionych ławeczek niedaleko żyraf. Było tak miło i leniwie, a powietrze pachniało watą cukrową, której miejsca sprzedaży na razie nie potrafili zlokalizować. Aiji przyglądał się Masahito, piszącemu coś Denkimanowi, który z resztą teamu był gdzieś w mieście. Uwielbiał tą uroczą fryzurkę, którą Maya zrobił sobie do WONDERFUL WONDERHOLC. Pasowała mu, chociaż Shinji mógłby się sam ze sobą pokłócić, bo ta poprzednia z GHOST HEART [klik] była równie urocza…
- Miałeś liścia na włosach. – skłamał w sumie nawet nie wiedząc dlaczego. Jakby czuł się winny, że ten drobny gest sprawił mu tyle przyjemności. Yamazaki zmarszczył nos na taką odpowiedź i udał, że jest obrażony.
- Myślałem, że senpai chciał mnie pogłaskać… - odpowiedział niczym zawiedziony dzieciak.
- Maaya… - powiedział Aiji tonem, który tak bardzo lubił młodszy i pogłaskał go jeszcze raz, a Masahito zmrużył oczy w uśmiechu.
Nie, żeby przedtem o nim nie myślał, ale ostatnimi czasy młodszy zaczął się zachowywać trochę inaczej niż na przykład jeszcze przed rokiem, a to co zrobił dzisiejszego dnia przy kolacji z pewnością było zamierzone i świadome. Mógłby nawet założyć się o to, że było. Otóż, Masahito najpierw trącał kilkakrotnie swoim kolanem kolano Shinji’ego, a potem zanurkował ręką pod stół, żeby go ze nie złapać, chichotał przy tym trochę zmieszany. Mizui tylko uśmiechał się pod nosem i kręcił głową dając do zrozumienia, że jest nieznośnym bachorem, ale nic nie powiedział. Najdziwniejsze było to, że sam miał ochotę robić to samo… Z każdą zaczepką Mayi, z każdym kolejnym dotykiem, chciał czuć go przy sobie bliżej. Nie chciał przerywać kontaktu fizycznego. Myślał na przykład o tym, że nawet tylko chwycenie go za rękę byłoby bardzo przyjemne i na swój sposób erotyczne. Czuć jego ciepłą, gładką skórę, spleść z nim palce… Objąć go, by poczuć jak jego klatka piersiowa unosi się z każdym oddechem… Shinji obawiał się, że jego pragnienia wzbierają ponad dozwolony stan, ale nie chciał ich tłumić. Raczej pozwoliłby im sobą pokierować…
****
- Maaya, przecież wiem, że to ty. – powiedział, kiedy wyszedł z łazienki, a Masahito zakrył mu oczy zachodząc go od tyłu.
- No wiem, że wiesz, ale chciałem cię wystraszyć.
- Nie wystraszyłeś. – uśmiechnął się łobuzersko Shinji.
- Ooh, Aiji jesteś taki mężny. Niczego się nie boisz!! – wołał Yamazaki wydurniając się, po czym z rozpędu wskoczył na łóżko Mizui’ego.
- Chyba po–my–li–łeś łóżka. – zwrócił mu uwagę Aiji dźgając go po brzuchu przy każdej dzielonej sylabie. Maya zaczął chichotać i wić się po materacu.
- Co ty gadasz? Chyba sam pomyliłeś. – wystawił mu język zadowolony.
- Może mi jeszcze powiesz, że ten w granatowej piżamie z misiem, co tu leży, to ja?
- Nie, ten w fioletowej piżamie z różowym królisiem, to ty! – droczył się Masahito – Ja bym takiej nie ubrał. – wyszczerzył się triumfująco.
- Oż ty! Sam mi ją kupiłeś!! – (no właśnie; swoją drogą, kiedy to się stało, że Maya zaczął mieć wgląd we wszystkie jego rzeczy osobiste? Nawet nie zauważył tego momentu…)
- No, bo tobie pasuje idealnie! – bronił się Maya. Potem wpełznął pod kołdrę i przesunął się pod ścianę robiąc miejsce Shinji’emu. Ten z kolei popatrzył zdziwiony, ale był ciekawy i chciał sprawdzić czy spanie z Mayą byłoby fajne; „skoro sam chce?”. Na wszelki wypadek zapytał jeszcze:
- Więc nie zamierzasz iść do siebie?
- Nieee? – odpowiedział czekając na decyzję, czy pozwoli mu zostać, czy jednak go wyrzuci.
- Tylko się nie rozpychaj. – zawyrokował Shinji udając, że robi mu łaskę i położył się obok nakrywając ich kołdrą. Leżeli tak chwilę i wydało mu się dziwne, że Maya się nie odzywa. – Co tak ucichłeś?
- Bo myślałem, że jednak mnie wygonisz. – powiedział cicho.
- Chciałeś być wygoniony? – zdziwił się.
- Nie, nie chciałem, ale… Teraz jest trochę dziwnie. – zdanie zakończył z głową schowaną pod kołdrą.
- Dlaczego? Masz za mało miejsca? – zmartwił się Mizui zsuwając kołdrę z jego twarzy i przyglądając mu się natarczywie. Nie, żeby był aż taki niekumaty, bo był prawie pewny, że Mayi chodzi o to samo „dziwnie”, które sam czuł w tym momencie, ale chciał to usłyszeć od niego.
- Nie – jękną nie wiedząc co powiedzieć, bo wcale nie było mu ciasno… „Kami-sama!”- pomyślał, gdyż oba te stwierdzenia skojarzyły mu się z zupełnie czym innym niż to, że łóżko jest za wąskie. Shinji zobaczył jego rumieńce i dotknął jego policzka.
- Maya... – westchnął i przytulił się do niego.
- Aiji… - Masahito zesztywniał. – Bo to wszystko przez to, że…
- Co wszystko? – przerwał mu starszy.
- No, to, że mi dziwnie… - nie był pewny czy to dobre sformułowanie, ale zdecydował się wytłumaczyć – To przez to, że przeczytałem taki jeden list od fana.
- Hę? I co w nim było? – Mizui teraz już naprawdę był ciekawy.
- Ale nie będziesz zły? – postanowił się upewnić, jakby co.
- Nie będę, głupi, przecież nie ty odpowiadasz za to co było w tym liście. – zapewnił go.
- No, bo to było opowiadanie. Wiesz fan fik z nami. Znaczy się z tobą i ze mną… - zaczął skubać brzeg przykrycia.
- No no!! To super, i o czym było? – uśmiechnął się Shinji.
- To było yaoi. – szepnął zawstydzony Masahito, a Aiji w tym momencie zaczął rozumieć wszystkie wydarzenia ostatnich dni, tygodni... Ale czy to znaczy, że…
- Opowiedz mi.
- Nie!
- Dlaczego?
- Bo to krępujące. – Yamazaki próbował znowu naciągnąć kołdrę na głowę.
- Czy to dlatego ostatnio zaczepiałeś mnie bardziej niż zwykle? – Aiji ciągnął przykrycie z powrotem w dół.
- Ja chciałem tylko sprawdzić. – nie dawał za wygraną Maya dzierżąc kurczowo płachtę ponad swoją głową.
- Co chciałeś sprawdzić? – ostatecznie udało mu się ją wyrwać z uścisku Masahito.
- No, bo kiedy przeczytałem to opowiadanie to też było mi dziwnie… Pomyślałem, że chciałbym sprawdzić, czy senpai nie miał by nic przeciwko, żebyśmy byli bliżej. – mówił podenerwowany błądząc wzrokiem po ciemnym suficie.
- Maya, czy ja ci już mówiłem jaki jesteś uroczy? – rozpłynął się Mizui.
- Um…? N-nie… - zająknął się zakłopotany.
- To w takim razie za każdym razem, kiedy o tym myślałem zapominałem tego powiedzieć na głos. – przytulił się do niego delikatnie, westchnął kilka razy i pocałował jego szyję.
- Oh…?
- Czy możesz to potraktować jako odpowiedź na to co chciałeś sprawdzić?
- To nie jesteś zły o to?
- Zły? Chyba zadowolony. Nie sądziłem nigdy, że chciałbyś być ze mną bliżej. – uśmiechnął się wniebowzięty takim rozwojem wydarzeń – To skoro już się wydało to wszystko, to musisz się położyć blisko i przytulić się do mnie, bo inaczej nie zasnę dzisiaj. – Masahito przysunął się, zetknął swoje czoło z jego czołem i oparł dłonie o jego tors. Chwilę pozostawał w bezruchu, a potem lekko cmoknął usta starszego. Spojrzał oczami jak gwiazdki na swojego senpai. (*ω*)
- Jeszcze nigdy się nie pocałowaliśmy, no nie? – zapytał naiwnie.
- Nie. – potwierdził Shinji – Ale to był przecież tylko mały buziak. Pogładził jego policzek i złożył na jego ustach prawdziwy długi pocałunek. – A to…? – szepnął.
- Senpai… - Masahito aż skulił się troszkę, ale zaraz pociągnął go za przód koszuli do kolejnego pocałunku. (~ . ~)
Maya zasypiał wtulony w Aiji’ego, a ten jeszcze długo gładził ręką jego plecy rysując leniwie zawiłe wzorki. Nie chciał spać, żeby z każdą upływającą minutą móc myśleć, że właśnie ma w swoim łóżku najsłodszego chłopca pod słońcem, który pachnie pyszniej niż wszystkie lizaki na świecie, i który jeszcze przed chwilą całował go z zaróżowionymi policzkami. Jego usta były chłodne, miękkie i wilgotne, przez co Shinji cały czas pozostawał gdzieś na granicy rozczulenia i podniecenia. Było tak dobrze… ♥
****
Nastał ranek. Leniwie przetarłem oczy przeciągając się na łóżku. W powietrzu unosił się słodki zapach z przewróconych butelek po malinowej oranżadzie, a słońce grzało przez szyby odsłoniętego okna. Pierwszy raz tuż obok mnie spał Aiji-senpai. Jak on fajnie wygląda kiedy śpi. (*_*) Zacząłem lekko dmuchać we włosy leżące mu na szyi. Wbrew pozorom spał dość mocno. Nagle coś drgnęło. Tak irytujące łaskotanie obudzi każdego, hehe! :P Długie rzęsy Mizui’ego zatrzepotały kilkakrotnie, po czym spojrzał na mnie swoimi prawie czarnymi tęczówkami uśmiechając sie lekko. Poczułem jego rękę w pasie przyciągającą mnie do siebie.
- Po co już się obudziłeś? - zamruczał jakby budzenie się przy mnie było codziennością. A ja prawdopodobnie przez te wszystkie emocje wstałem nie czekając nawet na budzik.
- Chciałem popatrzeć jak śpisz, senpai. – powiedziałem niczym bohaterka mang dla dziewcząt. Aiji zachichotał w poduszkę i łypnął na mnie jednym widocznym okiem.
- A która w ogóle jest godzina? – zapytał z nieznacznym niepokojem.
- Spoko, dopiero ósma.
- To śpimy dalej, nie?
- Pewnie. – odrzekłem z entuzjazmem. Położyłem się na brzuchu, senpai cmoknął mnie w nos i jeszcze przez jakiś czas czułem jego smukłe palce przesuwające się przyjemnie po moich plecach.
- Maya, czemu nie odbierasz? Dzwonię czwarty raz! Już dziesiąta, wszyscy czekają! - (>o<)” wydzierał się podenerwowany - Denki zraz po was podjedzie, ale streszczajcie się do cholery! – rozłączył się.
- Aiji! Wstawaj! – potrząsnąłem nim – Zaspaliśmy!!
Senpai zerwał się na równe nogi i z prędkością światła ogarnęliśmy się w biegu zarzucając ciuchy. Denki rzeczywiście czekał na nas pod hotelem.
- No nareszcie, wstały nasze dwa amorki. - rzucił kąśliwie. Aiji posłał mu mordercze spojrzenie, a ja nie mogłem powstrzymać rumieńca. Że niby co on wie??
- Dobra, zabierajmy się za próbę generalną, jeżeli chcecie mieć choć trochę czasu wolnego przed koncertem. Im wcześniej zaczniemy tym lepiej, i tak mamy już opóźnienie. - krzyknął dźwiękowiec z drugiego końca sali, jak tylko przekroczyliśmy próg.
- Aiji! Twoja scena! - krzyknąłem schodząc z niej razem z pozostałymi muzykami.
- Uhm. – skinął głową ponownie chwytając za instrument. Bardzo lubię patrzeć jak Shinji gra. Wygląda tak sexy, gdy wije się w świetle barwnych reflektorów. Co chwilę otwiera usta łapiąc powietrze, by potem zamknąć je i wbijając wzrok w kamerę uderzyć w struny. Kolorowe kosmyki skakały przy każdym potrząśnięciu głową w rytm muzyki, a jego zajebiście zgrabne nogiiiii… (*Q*) Wcale a wcale się nie dziwię wszystkim piszczącym na jego widok fankom.
[ooooh *fap fap fap* ~Chico]
- Seksowny z niego kociak, co? – westchnęła rozmarzonym tonem makijażystka, która przypałętała się tu z garderoby; lizak zatrzymał się w połowie drogi do moich ust. Fanki stanowią raczej mało realne zagrożenie, ale ona jest zdecydowanie zbyt blisko!
- Noo, w końcu to MÓJ senpai! – zaśmiałem się udając, że to żart, ale położyłem słyszalny nacisk na MÓJ, żeby nie rozfantazjowywała mi się tu za bardzo na temat siebie i senpai!!! „(>.<)”
****
- Ufff, nareszcie koniec - westchnąłem pokazując język do garderobianego lustra.
- No, w sumie gdyby nas nie opieprzyli za to spóźnienie wcześniej, to nawet nie sprężalibyśmy się tak bardzo - zauważył Aiji poprawiając włosy. Mimo, że było to zwykłe układanie pojedynczych pasm, on robił to z gracją godną gejszy. Zawsze zresztą przypominał mi modelkę, albo kogoś takiego. Nie dziwne – z jego figurą i twarzą…
- Pewnie pracowałbym jako męska prostytutka - odpowiedział z pełną powagą zakładając prowokująco nogę na nogę, ale gdy zobaczył moją bardzo zdziwioną minę wybuchnął serdecznym śmiechem. – Nie no, tak na serio to nie wiem. Pewnie grałbym w jakiejś innej kapeli, czy coś...
- Ale to dobrze, że jesteś tu, a nie gdzie indziej - uśmiechnąłem się przysuwając się do niego razem z krzesłem. Shinji oparłszy łokieć o toaletkę zaczął gładzić moje uda. Łaskotało. Bezwiednie zacząłem się uśmiechać i mruczeć, co najwyraźniej mu sie spodobało, bo odważnie zaczął podążać coraz wyżej. Było to bardzo przyjemne i nawet nie zorientowałem się gdy już siedziałem na jego kolanach obejmując go za szyję. Kiedy właśnie miał zamiar wpić się w moje usta, nagle, ten niesamowity moment zepsuł Denki, który wpadł niczym rakieta do garderoby.
- Słuchajcie! ... - po pierwszym słowie zamilkł jak głaz. W jednej sekundzie
przeskoczyłem na swój fotel, a Shinji wstał gwałtownie przewracając połowę kosmetyków
stojących na toaletce.
- D-denki... - wydukał zakłopotany ustawiając przewrócone lakiery do włosów.
- Co mówiłeś? - próbowałem udawać głupiego.
- Chciałem zapytać, czy nie wyszlibyście dzisiaj z nami na miasto? Ken-chan mówił coś o fajnym klubie, całkiem niedaleko. Nie, że jakieś wielkie chlańsko, tylko tak towarzysko po koncercie... Ale widzę, że chyba raczej nie reflektujecie...hn... - tu zająknął się widząc rumieńce na moich policzkach – Heh, zresztą, nie krępujcie się, myśmy już wiedzieli! Znaczy się NIE wiedzieliśmy - ciągnął tłumacząc się. – ale nawet wcześniej już myśleliśmy czy by was czasem nie wyswatać jakoś, ale skoro sprawy się wyjaśniły same.... e-ehh… - podrapał się po głowie przeczuwając, że pcha się w paszczę lwa.
- Denki, ty manipulatorze!!! – syknął Aiji jeszcze trochę speszony zaistniałą sytuacją.
- Daj spokój, przecież było jasne, że macie się ku sobie. -Denki zniknął za drzwiami, by po sekundzie zajrzeć ponownie i dodać – To my czekamy w samochodzie.
Przez chwilę panowała idealna cisza, obaj gapiliśmy się w klamkę tak, jakby jeszcze ktoś miał wejść.
****
- Oooh! Chyba nie dojdę do pokojuuu! – jęczał Maya człapiąc po hotelowym korytarzu.
- Może twój rycerz cię zaniesie? – zażartował uszczypliwie Yu-ya, za co został trzepnięty przez Aiji’ego w ramię. Yamazaki był zbyt skupiony na własnym zmęczeniu, żeby na to zareagować. Wiedział, że za pół godziny będzie znowu czuł się w porządku, ale na razie potrzebował się na chwilkę położyć. Publiczność była dziś wyjątkowo entuzjastyczna i przez to zapominał o zmęczeniu podczas koncertu i dopiero teraz dawało mu się ono we znaki… Chociaż, jak tak sobie pomyślał, to po każdym show wydawało mu się, że publiczność była wyjątkowo entuzjastyczna.
Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi życząc sobie dobrej nocy. Masahito padł na swoje łóżko i nie dał rady nawet ściągnąć butów. Poleżał tak z 15 minut, po czym odwrócił się na bok i spojrzał na Shinji’ego, który także zbierał siły w podobny sposób.
- Idź się myć zanim zaśniesz. – powiedział Mizui.
- Nie, już mi lepiej, ale masz rację, pójdę pierwszy, bo ty zawsze siedzisz tam niezliczoną ilość czasu. To zdążyłbym się zmęczyć samym czekaniem. – wyszczerzył się.
- Hej, wcale nie siedzę w łazience dłużej niż ty!
- Przyznaj senpai, że lubisz się pindrzyć. – uśmiechnął się Maya, ale nie było w jego głosie już ani odrobiny uszczypliwości.
- I kto to mówi? To nie ja przed każdym koncertem maluję z maniakalną starannością paznokcie, nakładając warstwy lakierów, utwardzaczy i cholera wie czego jeszcze. – wytknął mu.
- No dobra. Każdy ma swoje słabostki, ale ja przynajmniej nie zajmuję przez to łazienki.
- Hm, jak chcesz to ja mogę nie oddawać się moim słabostkom w łazience. – spojrzał zaczepnie prosto w oczy Mayi, który momentalnie wyobraził sobie jak jego senpai wciera w swoje ciało nawilżające balsamy stojąc na środku ich wspólnego pokoju (właśnie różne zapachowe lotiony były słabością starszego).
- To może ja jednak pójdę już pod ten prysznic. – rzucił szybko Masahito znikając za drzwiami łazienki. Aiji uśmiechnął się pod nosem. Był już późny wieczór, ale on nie wiedzieć czemu właśnie nabierał ochoty do figli. Zawsze tak było, kiedy zaczynali z Masahito sobie dogryzać. Dobry humor zalewał go jak fala uśmiechów Mayi przeznaczonych tylko dla niego.
Nie poleżał spokojnie zbyt długo. Wstał i ściągnął obrożę, naszyjnik i bransoletki. Słyszał, że w łazience została właśnie odkręcona woda w zlewie. Podszedł do drzwi i zapukał.
- Hm?! – odezwał się głos młodszego. Shinji uchylił drzwi i zajrzał do środka.
- Zastanawiałem się, czy nie zostawiłem tutaj przypadkiem moich okularów? – zapytał rozglądając się po szafkach z podejrzanym skupieniem.
- Senpai, - zdziwił się Masahito przemywając twarz – przecież ty nie nosisz okularów! Chyba nie chcesz zakładać teraz przeciwsłonecznych??
- No, nie nie. Tak tylko mi się przypomniało, że nie potrafię ich znaleźć od wczoraj. – bąknął pod nosem i wycofał się do pokoju. Zaraz jak zamknął drzwi zrobił piruet i udał (bezgłośnie) okrzyk pełen ekscytacji. „Kami-samaaa! Maya stał tam w samych bokserkach!!” Mizui momentalnie zapomniał o swoim wyczerpaniu po niedawno zakończonym koncercie. Przeszedł się nerwowo kilka razy po pomieszczeniu, a gdy usłyszał zza ściany odkręcaną wodę w kabinie prysznicowej, nie myśląc za wiele, zrzucił z siebie kombinezon i ponownie, tym razem bez pukania, otworzył drzwi łazienki. Yamazaki nie usłyszał tego, więc Shinji przystanął na chwilę wpatrując się w cień przyjaciela widoczny za matową ścianką prysznica, jakby obezwładniło go nagłe wahanie.
- Hej, mogę z tobą? – zapytał jednak.
- Rany, Aiji, ale mnie wystraszyłeś!! – podskoczył Masahito – C-co możesz ze mną? – spytał zdezorientowany
- No, czy mogę razem z tobą wziąć prysznic. – starał się utrzymywać ton głosu na neutralnym poziomie jakby mówił o wspólnym lunchu, a nie wspólnej kąpieli.
- Ee?... No co ty…? – nie wiedział jak zareagować kompletnie zbity z tropu.
- Chyba się nie wstydzisz? Nie bądź dzieciuchem. – uderzył w jego czuły punkt.
- Nie jestem! – dał się szybko na to złapać Maya, prawdopodobnie dlatego, że nim był. (^_^) - Ale… To dziwne… - zawahał się widząc zbliżający się cień Shinji’ego.
- To przecież tylko prysznic, Maya. – lubił słyszeć swoje imię w ustach starszego… Widział jak schyla się zrzucając bieliznę i podchodzi do kabiny. Woda lała się teraz zupełnie bez sensu, bo stał w napięciu czekając. Mizui powoli rozsunął drzwiczki i wszedł do środka cały czas patrząc Masahito prosto w oczy. Uśmiechnął się miło, jakby zupełnie nic się nie działo. Maya poczuł muśnięcie jego smukłego ciała na swoim i zadrżał. Aiji był co najmniej tak samo poruszony, ale powiedział przecież, że to tylko prysznic i postanowił się tego trzymać.
- Tylko prysznic. – przytaknął Maya nieco mniej pewnym głosem, bo już czuł się podekscytowany samą obecnością przyjaciela w takim miejscu i w takiej chwili.
- Teraz ja. – odwrócił się szybko i chwycił szampon sygnalizując, że czas na mycie włosów. Tak naprawdę po prostu nie był pewien jak mogłoby się skończyć to mycie, gdyby zaczął dotykać Aiji’ego tak jak on jego, więc mycie włosów przedstawiało się jako najbezpieczniejsza opcja.
Nie wiedzieć dlaczego, żaden z nich nie odważył się złamać danej sobie na początku, głupiej obietnicy: tylko prysznic, w wyniku czego torturowali się wzajemnie, zarazem wcale nie chcąc przestać. Doskonale słyszeli swoje przyspieszone i coraz cięższe oddechy. Kiedy spłukiwali szampon z włosów ich członki niechcący zetknęły się ze sobą w ciasnej kabinie i Aiji zaraz po tym zdecydował, że dłużej już tego nie zniesie. Trzymał się jednak dzielnie, bo zdołał uśmiechnąć się do Masahito promiennie i cmoknąć go w policzek na odchodnym. Nie wytrzymał napięcia, które potęgowało się z minuty na minutę. Zupełnie nagi, mokry i gorący Maya wzdychający pod pieszczotą jego dłoni. Tego nie można było przeciągać w nieskończoność. Włożył szlafrok i szybko przeszedł do pokoju. Dopadł szafki i wyciągnął jedną chusteczkę higieniczną z pudełka, które na niej leżało. Przyłożył ją do nabrzmiałego penisa zaciskając na nim palce i dosłownie kilka sekund po tym spuścił się w nią dysząc najciszej jak potrafił. „To było szalone.” – pomyślał siadając na posłaniu. Dokładnie w tym samym momencie Yamazaki zrobił mniej więcej to samo i nie mógł się nadziwić, że wymyślili taką pokręconą sytuację! Cały czas miał przed oczami sterczący członek Aiji’ego; tak bardzo chciał zrobić TO z senpai. Teraz wiedział to na pewno. Napięcie między nimi sięgało zenitu, kiedy starali się udawać, że biorą prysznic, ale opanowanie tego, jak silnie na siebie działali było fizyczną niemożliwością.
****
- ROCK! ROCK THE LM.C!!! [klik] - razem z krzykami widowni zakończyłem przedostatnią piosenkę koncertu. Na parę sekund nastała idealna cisza, publika czekała w gotowości na mój kolejny ruch. Juz miałem zapowiadać ostatni kawałek, gdy nagle dwie śliczne dziewczyny z niebiesko-różowymi grzywkami, (które zauważyłem już wcześniej, bo były naprawdę świetnie wystylizowane) zaczęły wołać coś w moją stronę. Na początku nie wiedziałem o co chodzi, ale reszta fanów szybko podchwyciła skandowanie. Teraz słyszałem wyraźnie:
- MAYA KISS AIJI!!! MAYA KISS AIJI!!! – dziewczyny, chłopcy i cała reszta, wszyscy powtarzali coraz głośniej – MAYA KISS AIJI!!! - Szczerze mówiąc nie spodziewałem sie takiego obrotu akcji. Kiedy speszony spojrzałem na Shinji’ego, ten puścił luźno gryf gitary robiąc krok w moją stronę. Następnie oparł rękę na biodrze przyjmując nonszalancką pozę i uśmiechnął się do publiczności dwuznacznie.
- MAJA KISS AIJI!!! – wrzeszczeli jeszcze głośniej.
Skoro senpai tak zareagował… Ale to ja teraz musiałem zrobić krok w jego stronę. Nasze spojrzenia spotkały się, a Aiji przygryzł lekko dolną wargę. „Uh, senpai, jesteś wystarczająco pociągający i bez tego.” – pomyślałem, będąc już na wyciągnięcie ręki. Shinji oparł dłoń na przedzie mojego kombinezonu. Zacząłem schylać się do pocałunku. Chciałem przeciągnąć tą chwilę jeszcze bardziej, więc cofnąłem się trochę i powiedziałem do mikrofonu:
- Ale… ja potrafię tylko lizać lizaki. – po czym zrobiłem bezradną minę. Grałem, to oczywiste.
Nawet do końca sam nie wiem, skąd wtedy tak nagle wpadł mi do głowy pomysł, żeby to powiedzieć. Aiji idealnie improwizował swoją rolę. Rzucił jeszcze jedno rozpłomienione spojrzenie na fanów, po czym wystawił język w moją stronę. [klik] Bez wahania zbliżyłem się i polizałem jego język. Widownia szalała. Moje serce waliło jak zwariowane z emocji i, mimo wszystko, zdenerwowania. Jakby tego było mało, gdy odchodziłem, Mizui klepnął mnie w tyłek. Piskom i wrzaskom fanów nie było końca. Uśmiechnęliśmy się do siebie. To w sumie było miłe i zabawne, a co najważniejsze, całkiem niezamierzenie pasowało do wydarzeń ostatnich dni. Fani chyba jeszcze przez jakiś czas nie będą mieli pojęcia, że to nie był tylko fan service… ☆彡
Obrzuciłem jeszcze raz wzrokiem całą salę. Wszystkie uśmiechy i entuzjazm bijący z widowni i ze zdwojaną dawką adrenaliny podskoczyłem krzycząc „Come on!!!”, a Space Wannabiez[klik] buchnęło z głośników. ♪d(⌒〇⌒)b♪
Aiji niezwykle podekscytowany uśmiechając się uderzał w struny, od czasu do czasu rzucając okiem na swojego towarzysza. Przytupywał nogą w takt muzyki i obserwował każdy gest Mayi. Tak słodko poruszał się w tym luźnym wdzianku. Wyglądał jak mały chłopczyk w za dużej piżamce. [klik] (*ω*)
****
Cały sprzęt został już wyniesiony i spakowany, sala koncertowa była pozamiatana, a scena zupełnie pusta.
Mizui wyszedł zza kulis, aby jeszcze raz spojrzeć na miejsce, w którym jakieś niecałe dwie godziny temu było głośno, tłoczno i… niesamowicie. Chociaż cisza, spokój i pustka, ani trochę nie ujmowały temu miejscu niesamowitości. Sam czuł się niesamowicie, więc może to dlatego. Masahito widocznie też miał podobne odczucia, gdyż Shinji znalazł go siedzącego na brzegu sceny, z nogami spuszczonymi w dół. Ten usłyszał, że ktoś się zbliża, ale nie odwrócił się. Aiji usiadł daleko od niego, po tej stronie, po której zawsze grał podczas każdego show. Teraz kątem oka mógł dostrzec, że to senpai. Przetarł ostrożnie oczy, aby nie rozmazać makijażu i pociągnął nosem. Ścierał łzy, chcąc je ukryć przed starszym, ale to tylko przyciągnęło jego uwagę.
- Maya, co się stało? – zaczął zatroskanym głosem.
- Um… nic…
- Maya – udał surowy ton – płakałeś. Masz mi natychmiast powiedzieć dlaczego.
- No bo… Pamiętasz jak podczas koncertu zapytałem jedną fankę dlaczego płacze, a ona powiedziała, że jest szczęśliwa, że może tu być? Ja wtedy nie odpowiedziałem jej za wiele, bo… bo sam bym się rozpłakał. – pociągnął ponownie nosem nakładając na głowę swój „kolczasty” kaptur, jakby chciał się choć trochę za nim ukryć.
Mizui wzruszony pomyślał, że Masahito jest najcudowniejszą osobą jaką zna [klik], a jego serce zabiło szybciej. Mimo to powiedział tylko:
- Więc jednak JOHN jest o tobie. Ty też, między innymi, jesteś beksą. – westchnął uśmiechając się [klik]
- Nie nabijaj się. – odrzekł naburmuszony Yamazaki, na co Shinji tylko zachichotał. Siedzieli chwilę nie odzywając się słowem. Aiji myśląc o dzisiejszym występie przypomniał sobie także, zaaranżowany przez publiczność fan service. Dziś, na ostatnim koncercie europejskiej trasy… Siedząc teraz z Mayą na opustoszałej scenie czuł satysfakcję, spokój i … coś jeszcze.
- Maya, wiesz co? – odezwał się nagle – Kocham cię. – Masahito odwrócił się w jego stronę z zaskoczeniem na twarzy.
- Nie nabijam się. – dodał widząc tą zdumioną minę i uśmiechnął się ślicznie. Maya wyszczerzył się do niego cały promieniejąc i zamajtał nogami. Obaj czuli, że wypowiedziana głośno odpowiedź wcale nie jest potrzebna. ♥(^ω^)♥
****
W dniu wyjazdu okazało się, że jednak żadnego wyjazdu nie będzie. Wszystkie loty samolotów zostały odwołane z powodu chmury pyłu powstałej w wyniku erupcji islandzkiego wulkanu, która unosiła się nad Europą.
- Aiji, jak to możliwe, że jest jakaś chmura skoro niebo jest takie błękitne? – dziwił się Maya wypatrując obłoków z balkonu. Shinji siedział w leżaku i popijał piwo z sokiem.
- Nie wiem Maya, naprawdę nie mam pojęcia. Bardziej martwi mnie to, że będziemy musieli odwołać koncert w Tajlandii. – mruknął. Był bardzo niezadowolony z tej całej wulkanicznej chmury i nie mógł nic poradzić na swój podły nastrój.
- Denki powiedział, że korzystając z dodatkowego czasu, zwiedzi dogłębnie całe miasto tak, że będzie po tym mógł zatrudnić się jako przewodnik – zaśmiał się Masahito – Reszta teamu zamierza zrobić to samo. Zwiedzać znaczy się. Idziesz z nami?
- Iie, dzisiaj raczej zostanę. – odrzekł sącząc przez słomkę – Może jutro.
- Uhm… Dobrze. – powiedział cicho Maya markotniejąc. Myślał, że senpai pójdzie z nimi i będzie fajnie, a tak, to słysząc jego niechętny ton nie wiedział nawet, czy powinien pytać, czy mógłby zostać z nim w hotelu. – Aiji. – odwrócił się do niego przodem opierając się o balustradę. – Nie martw się. Przecież nie mamy na to wpływu.
- Wiem, ale to nie zmienia faktu, że wielu fanów będzie zawiedzionych, a ja nie lubię tego uczucia kiedy wiem, że ktoś na nas czeka, a my nie przyjedziemy i nie zagramy dla nich. – zrobił bardzo zrozpaczony grymas.
- Przecież przyjechalibyśmy, gdyby w ogóle istniała taka możliwość! – kucnął przy leżaku i pogładził kolano Mizui’ego. – Oni też się martwią wiesz? Przychodzi mnóstwo maili od fanów, którzy pytają czy wszystko w porządku. Niektórzy nawet nie chcą, żebyśmy wracali zbyt wcześnie w obawie, żeby nic złego się nie stało. Pomyślałem sobie, że to bardzo miłe, prawda? – Shinji kiwną głową przytakując, w dalszym ciągu jednak niepocieszony – Pomyślałem też, że taki właśnie jest los, który nas spotyka. Wiesz co mam na myśli. Ne? Senpai? – Aiji wiedział to dokładnie. Maya objął go nie mówiąc już nic. Przytulanie z pewnością działało uspokajająco i pocieszająco na Aiji’ego. Tymczasem przez drzwi balkonowe dostrzegł futerał z gitarą Mizui’ego i przypomniało mu się coś z zupełnie innej beczki.
[niemalże idealny kształt męskiego torsu~ *w* ~Chico]
- Senpai? – odsunął się troszkę – A jak to jest z tą twoją gitarą?
- Co? – zdumiał się, mimo iż był przyzwyczajony do tego, że Maya lubił znienacka zmieniać temat rozmowy.
- No, bo Jun powiedział mi, że większość gitar, no, nie licząc tych geometrycznych, ma mniej lub bardziej kształt kobiecej sylwetki, tylko twoja nie ma. Powiedział też, żebym zapytał ciebie, jeśli chcę wiedzieć dlaczego… No wiesz, chodzi mi o tą z kolorowym płomieniem. – Masahito kucał w dalszym ciągu przy leżaku między nogami starszego, opierając się o nie i wyczekując odpowiedzi niesamowicie ciekaw. – Ja nigdy nie sądziłem, że kształt ma jakieś ukryte znaczenie, a w twojej ma??
- Hmm. – Aiji uśmiechnął się pod nosem. No tak, To było do przewidzenia. Maya jest ciekawskim stworzonkiem. – Zamówiłem tą gitarę na początku LM.C, a… Jej kształt jest inny, bo miała mi przypominać ciebie, jak sądzę.
- Mnie?! – zakrzyknął zaskoczony – Ale jak to: „jak sądzisz”?? – dokończył ciszej.
- Ta gitara jest chłopcem, Maya. – Nachylił się w jego stronę – A jedynym chłopcem w LM.C poza mną, jesteś ty. – uśmiechnął się i pocałował Masahito delikatnie.
- Jest chłopcem?? – dziwił się w dalszym ciągu.
- Uhm. – przytaknął Shinji kładąc dłoń na policzku młodszego z zamiarem kontynuowania pocałunków. Kiedy rozmowa schodziła na temat gitar i na temat Mayi, humor Mizui’ego natychmiast znacznie się poprawiał.
- Będę się musiał jej… Um, albo raczej MU przyjrzeć następnym razem. – stwierdził Yamazaki, po czym jego usta zostały zamknięte kolejnym czułym pocałunkiem. Opadł na kolana, a Aiji pogłębił pieszczotę wślizgując się językiem między jego wargi. Był subtelny, ale zarazem wydawało się, że pragnie go całego, łapczywie wpijając się w jego usta. Masahito westchnął i wyszedł mu naprzeciw trącając jego język własnym. Niestety, za chwilę usłyszeli dobiegające spod hotelu wołanie.
- To Denki. – odsunął się Maya, chcąc wstać i odkrzyknąć kumplom, że zaraz do nich zejdzie. Jednak Shinji przytrzymał go.
- Zostań. – poprosił z zamglonym wzrokiem. Yamazaki przytaknął bez chwili zastanowienia i wychylając się przez balkon z czwartego piętra zawołał:
- My jednak zostaniemy dzisiaj.
- Aha, w porządku. – członkowie teamu wymienili między sobą porozumiewawcze uśmieszki.
- To w takim razie miłego wieczoru. – dodał Denki i pomachał mu ręką, nie wdając się w dłuższe balkonowe dialogi.
Yamazaki odmachał mu. W tym samym momencie poczuł oplatające go w pasie ramiona. Odwrócił się.
- Przepraszam, jeśli chciałeś iść, a ja cię zatrzymuję tylko dlatego, że chcę się poprzytulać. – powiedział w jego szyję Shinji. Bądź co bądź, był od Masahito te kilka centymetrów niższy.
- Poszedłbym przecież, gdybym na serio chciał. – zamknął go w mocniejszym uścisku – ale nie powiesz znowu czegoś w stylu: tylko poprzytulać? – zapytał chcąc się upewnić, że nie będzie miało miejsca nic tak niezaspokajającego jak ich wspólny prysznic.
- Nie obiecam nic, czego nie będę miał zamiaru dotrzymywać. – uśmiechnął się Aiji i zaczął lizać Mayę po szyi leniwie, z przymrużonymi oczami. Jego zapach był taki kojący i pobudzający zarazem. Nie. Był przede wszystkim pociągający. Masahito podniósł do góry koszulkę Shinji’ego chcąc ją ściągnąć, ale ten nie zorientował się o co mu chodzi zajęty ssaniem płatka jego ucha.
- Senpai – zagadnął – Chcę ci to ściągnąć. – pociągnął znowu w górę materiał. Aiji oderwał się więc na chwilkę ułatwiając pozbycie się T-shirtu i korzystając z okazji rozebrał także górę Mayi.
- Zimno. – zadrżał młodszy.
- Ach, chodźmy do środka. – sam był już wystarczająco rozemocjonowany, żeby nie poczuć chłodnego popołudniowego powietrza owiewającego ich ciała. Zamknął za nimi drzwi balkonowe. Za chwilę pozbyli się spodni i usiedli na łóżku. Maya uśmiechał się słodko. Obydwaj byli spragnieni bliskości. Klęknął między nogami Aijiego, które natychmiast oplotły go w pasie. Całowali się namiętnie, albo po prostu lizali swoje wargi. Nie technika, ale dotyk był najważniejszy. Dotyk i przyjemne dreszcze, które wywoływał. Masahito wyginał się pod palcami Shinji’ego przejeżdżającymi wzdłuż jego kręgosłupa. Sam chciał czuć ciało Aiji’ego całym sobą. Nie mógł myśleć trzeźwo i dygotał rozpalony. Aiji uwielbiał to, jak Maya ociera się o niego pojękując z przyjemności. Był taki gorący…
- Maya?...
- Hn…? – „nie przerywaj, tylko nie przerywaj…” myślał wracając z obłoków rozkoszy na ziemię i uchylając powieki.
- Maya, chcę się z tobą kochać. – wyszeptał Mizui.
- Ja z tobą też, senpai. – przytulił się mocno go obejmując. – Ale… - zawahał się – ale ja jeszcze nigdy tego nie robiłem. – zarumienił się mocno.
- Nie? – Shinji zapomniał ukryć swojego nadmiernego zdziwienia – Uhm. To znaczy myślałem, że skoro byłeś z Miyavim…
- Świetnie. – uśmiechnął się popychając Mayę na plecy do pozycji horyzontalnej. – Świetnie, że mi to mówisz. To ułatwi decyzję co do tego kto będzie na górze. – schylił się biorąc między wargi stwardniały sutek młodszego. Masahito przez to zupełnie wypadło z głowy, aby zapytać o tą decyzję. Zaczął oddychać szybciej i jego wzwiedziony członek drgnął. Ręka Aiji’ego jak na zawołanie wsmyknęła się pod jego bokserki zsuwając je, a następnie objęła męskość Masahito.
- Aaah! – jęknął przeciągle. Nie czekając długo Shinji zniżył się i wziął go do ust od razu zaczynając poruszać głową i ssać co jakiś czas. W tym momencie nic nie wydawało mu się bardziej podniecające niż smak ciepłej i zwilżanej śliną skóry Mayi w tym miejscu. Co jakiś czas ssał mocniej czubek i pieścił delikatnie jego jądra.
- A-Aiji proszę, już… - dyszał rozpalony Masahito nie mogąc wytrzymać pulsującego w żyłach podniecenia. Shinji zawahał się na chwilkę przyglądając się nabrzmiałemu członkowi, który prężył się przed jego nosem, po czym zdecydował, że powinno pójść dobrze. Usiadł na przyjacielu okrakiem z zamiarem wprowadzenia jego penisa w siebie.
- Senpai, co ty… Myślałem że…? – sapnął zaskoczony Maya, któremu cały czas jakoś wydawało się, że to on będzie na dole.
- Oh, myślałem, że chcesz być górą?
- Ja… Nie wiem. Myślałem, że to ty chcesz. – szepnął zawstydzony, a Aiji zaśmiał się, bo sytuacja była rzeczywiście trochę komiczna.
- A ja myślałem, że skoro to twój pierwszy raz, to będzie lepiej jeśli najpierw poczujesz to z tej strony. – powiedział drażniąc jego ucho oddechem, pocałował go i otarł się pośladkami o jego męskość prowokująco.
- Dobrze senpai. – zgodził się gładząc jego biodra i boki dłońmi. Poznawał delikatnie zarysowane mięśnie brzucha i klatki piersiowej. Senpai był taki idealny
Aiji uśmiechnął się i sięgnął po krem leżący na półce. Chciał rozciągnąć się sam, żeby nie stresować tym Masahito, ale ten wyciągnął mu słoiczek z rąk i zanurzył dwa palce w białym kremie. Sięgnął do jego pośladków rozchylając je. Kami-sama, nigdy nie dotykał senpai w takim miejscu! Wsunął pierwszy palec, który wszedł zupełnie łatwo. Wkładając drugi uważnie obserwował wszystkie emocje malujące się na twarzy Aiji’ego, ale nie znalazł w nich ani odrobiny bólu. Shinji wyginał się i oddychał ciężko pod wpływem poruszających się w nim palców. Na czubku członka pojawiła się kropelka śluzu. Maya dodał trzeci palec i wtedy Mizui chwycił jego penis chcąc nakierować go na swoje wejście. Ma. wyciągnął z niego palce i pozwolił Aiji’emu przejąć pełną kontrolę. Starszy zaczął powoli opuszczać się na jego męskość. Obydwaj westchnęli niemożliwie podnieceni, kiedy główka członka znalazła się wewnątrz.
- Boli? – zapytał Masahito równie zatroskany co ciekawy.
- Nie – uśmiechnął się uspokajająco – bolałoby tylko na sucho i na szybko. Jeśli masz lubrykat jest ok. Poza tym, musisz nie tylko rozluźniać mięśnie, ale także jakby przyjmować członka w siebie. Czujesz? – rzeczywiście, wejście Aijiego stawiało minimalny opór i Maya odczuwał to wyraźnie. Dość szybko został pochłonięty cały i dopiero potem zanotował jak naprawdę senpai jest ciasny.
- Chcesz być na górze, na górze? – zapytał jeszcze Mizui, a Yamazaki przytaknął skwapliwie. Został pociągnięty za szyję i znalazł się nad Shinjim. – Mmm… Teraz posuwaj mnie jak duży chłopiec. - szepnął lubieżnie zatapiając się na moment w jego ustach. Maya zaczął poruszać się niemal instynktownie i szybko odkrył pod jakim kątem powinien się wsuwać, żeby sprawiać Aiji’emu największą przyjemność, co ten oznajmiał mu głośnymi jękami. Sam wzdychał cały czas bezwiednie szepcząc imię senpai. Wychodził i wchodził w niego głęboko, pachniało kremem i czuł twardy członek Shinji’ego zamknięty między ich brzuchami. Wiedział też, że już nie wytrzyma zbyt długo. Aiji był ciasny i gorący, do tego drapał go lekko w plecy, co dawało niesamowicie przyjemne uczucie.
- Szybciej Maya. – jęczał Mizui – mocniej. Aah! – odchylał głowę oddychając ciężko.
- Senpai. Ja. Zaraz. Dojdę. – wbijał się w niego z pasją, wszystkimi komórkami ciała i umysłu skupiając się wyłącznie na wijącym się pod nim Aijim i zbliżającym się orgazmie.
- Aaaaahh, Maya!! Uhmhh! – pierwszy wystrzelił Shinji, a Masahito doszedł zaraz po nim, jak tylko poczuł zaciskające się rytmicznie mięśnie wokół swojego penisa.
Leżeli bez ruchu dosyć długo, nie mogąc i nie chcąc tracić echa tego cudownego uczucia spełnienia. W końcu spojrzeli sobie w oczy i zaczęli się całować. Było im za dobrze, żeby się rozłączać. Maya zaczął podszczypywać sutki Aiji’ego i ssać jego język. Z minuty na minutę stawał się śmielszy. Ich członki zaczęły twardnieć na nowo i nawet nie wydało im się to dziwne, bo znowu ogarnięci byli dzikim pożądaniem.
- Jeszcze raz? – uśmiechnął się Mizui z perwersyjnym błyskiem w oku, kiedy Maya zaczął prawie bezwiednie poruszać się w nim.
- Uh, senpai. Znowu jestem podniecony. – odpowiedział Masahito tak, jakby obaj doskonale tego nie wiedzieli. Aiji skwitował to tylko cichym: „Tak, tak, tak.”, płonął i wcale nie czuł się tak jakby dopiero co szczytował.
- Maya, nigdy jeszcze nie robiłem tego dwa razy pod rząd! Jak to możliwe w ogóle? – owinął się ręcznikiem wychodząc za nim spod prysznica.
- Nie wiem Aiji, to był mój pierwszy raz, więc nawet nie mam porównania, ale skoro to zrobiliśmy, to chyba jest możliwe. – zastanawiał się z poważną miną.
- Głuptasie – przytulił go starszy – to miał być komplement, że z nikim nie było mi jeszcze tak nieziemsko dobrze. Skoro już poznałem twoje możliwości to nie wypuszczę cię z łóżka. – zamruczał.
- Um. Było super senpai. – uśmiechnął się rozkosznie i został pocałowany w policzek - Następnym razem chciałbym spróbować być na dole. – wyznał nieśmiało mając w pamięci wniebowziętą minę Aiji’ego podczas stosunku.
- Pewnie… Chętnie przekonam się jak jesteś ciasny. – powędrował dłońmi na jego tyłek. – Najlepiej zaraz z rana, - pocałował go mocno - Tylko teraz chodźmy już spać. – westchnął zadowolony układając się na łóżku, nie kłopocząc się nawet, żeby się ubrać. Maya uśmiechnięty od ucha do ucha, wpełznął pod kołdrę i wystawił rozczochraną głowę tuż obok Shinji’ego. Ten zmierzwił jego włosy i jeszcze raz pocałował. Masahito ułożył się obok i chwycił jego rękę splatając z nim palce. Mizui zerknął na niego rozczulony zaciskając dłoń mocniej. Maya zamknął błyszczące szczęściem oczy, ale nie mógł przestać myśleć… O Aijim.
****
Zawsze traktowałem własne marzenia bardziej czule niż kogokolwiek w moim życiu. Wygląda na to, że to była dobra, choć zupełnie nieprzemyślana strategia, bo doprowadziła mnie do punktu, w którym jestem teraz. Do LM.C… a LM.C to ja i senpai… Pogłaskałem go. Znowu zasnął z wilgotnymi włosami… Ale tym razem to moja wina. „Gomenasai Aiji-senpai.” szepnąłem przytulając się do jego pleców.
Tak długo jak senpai nie chrapie, zawsze będę twierdził, że nie mogłem sobie wymyślić lepszego scenariusza. ☆
~EPILOG~
- Zakaz okazywania sobie uczuć w autokarze, proszę! – jęknął Denki. – Jestem zazdrosny!
- Nie bądź zazdrosny. Przecież kupiłem ci ulubionego shake’a. – odrzekł Maya wyciągając dłoń spod T-shirtu Aiji’ego, ale nie uwalniając się z jego ramion.
- W dupę sobie wsadź jakiegoś shake’a! – „zapłakał” Denki teatralnie.
~~~~~~~~~~~~~~
yayy! było genialnie, fantastycznie! aż zaraz przeczytam drugi raz! (no może nie zaraz, bo wpadam do Ciebie, Pico, na koncert :p). zajebiste! jeszcze nigdy się tak nie cieszyłam :D po prostu kocham to opko! <3
OdpowiedzUsuń(ps. tego malibu nie było znowu tak dużo...)
Wow! Naprawdę piękny one-shocik. Bardzo mi się podobało, taki słodki i seksowny zarazem :)
OdpowiedzUsuńNie znam za dobrze bohaterów, ale teledyski obejrzę na pewno ;) Maya wydaje się taki kawaii <3
Mam nadzieję oczywiście, że wkrótce dostaniemy w łapki kolejne Oblicze, ale wiem, że trzeba wykorzystać wene na to co akurat chodzi po głowie xP
Pozdrawiam i zycze udanej pracy
Paula-chan
Co tu dużo pisać... to było genialne i mam nadzieję, że więcej będzie takich one-shot`ów^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam wasz styl pisania i nie mogę się doczekać kolejnej notki, ale poczekam cierpliwie, a może jak skończycie pisać o Akatsuki to będziecie chcieli napisać coś więcej o Aiji`m i Mayu...
Pozdrawiam
Ach, zbiera się we mnie teraz tysiąc pięćset rzeczy, które koniecznie muszę napisać o tym one shocie teraz, zaraz, natychmiast.
OdpowiedzUsuńPowiedzieć "cudo" to o wiele za mało, dawno nie udało mi się dobrać do czegoś tak... Ojej, tak wszechstronnie wspaniałego :D
Ilustracje to genialny pomysł, tak samo jak linki z YT- (chociaż w skrytości ducha jestem teledyskofilem LM.C) można i czytać, i słuchać i ogladać na raz. A później i tak poogladać sobie teledyski. Taka różnorodność bodźców... Warto było wypatrywać nowej notki.
Pozdrawiam gorąco, Iloveyaoi.
No ładnie :> Baardzo mi się podobało. Kocham Akatsuki i Prawdziwe Oblicze, ale krótka chwilą przerwy zawsze jest korzystna xD
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się spodobało Punky Heart :) Świetny song.
I bardzo ciekawy pomysł ze zdjęciami i muzyczką wplecioną w tekst!
Wielki plus chłopaki.
Aiji i Maya są prześliczny *_* i słodcy. A w waszym opowiadaniu to już w ogóle :>
czekam na Oblicze i na inne dzieła Waszego autorstwa!
Pozdrawiam
Yami
ojej ojej! ojej!!
OdpowiedzUsuńw sensie, że bardzo mi się podobało ;) ale tak bardzo bardzo!
chłopaki.. to jest balsam na moje.. hmm.. na wszystko! dokładnie coś, czego potrzebowałam od dawna i jakże się cieszę, że znalazłam tego bloga!
wprost uwielbiam Mayię. i Aijiego też. to zdecydowanie najlepsze opowiadanie jakie zdarzyło mi się czytać z tym paringiem (a przeczytałam chyba wszystkie na jakie natrafiłam w necie), i te wszystkie fangirle się przy was chowają. o.
niniejszym zabieram się za konsumpcję reszty bloga :)
ps. sorki jeśli wypowiedź jest niezbyt składna, ale jest 5 rano.. tak się zaczytałam xD
Super, że się podoba :) LM.C z natury jest bardzo inspirujące, więc nie mogło z tego wyjść nic złego, szczególnie z naszą wyobraźnią~ Planujemy jakąś kontynuację tego opowiadania. A do tego czasu... ROCK! ROCK THE LM.C!! :3 *fap fap* XD
OdpowiedzUsuń