niedziela, 15 sierpnia 2010

LM.C LIAR★LIAR -oneshot-


Maya = Masahito Yamazaki
Aiji = Mizui Shinji
~*~*~*~*~*~*~

W czasie pory deszczowej przeważnie wszyscy chodzą przygnębieni ciągle narzekając na pogodę. Beznamiętnie wypełniają swoje obowiązki, które w takie dni stają się jeszcze bardziej uciążliwe. Spłukane deszczem Tokyo jest bezbarwne i zdaje się, że razem z nim poszarzeli również wszyscy jego mieszkańcy. Jednak jeden z nich ani trochę nie odczuwał na sobie ujemnego wpływu warunków atmosferycznych. Szybkim krokiem wymijał przechodniów, nie zwracając już zbytnio uwagi na kałuże. Woda chlapała spod jego różowych kaloszy, a oparty swobodnie o ramię parasol powiewał za jego plecami prawie zupełnie nie chroniąc od deszczu. Spieszył się, żeby jak najszybciej pokazać Aiji’emu nagranie demo, które dostał od ich basisty. Jeżeli wszystko będzie OK, to jutro zaczynają nagrywanie kolejnego singla.
****
-Maya, masz te same kalosze… - zauważył Shinji gdy siedzieli już na kanapie po przesłuchaniu demówki.
-Te same? – zapytał Masahito i nie do końca wiedząc o co chodzi zerknął na swoje buty zostawione w przedpokoju.
- Te same różowe kalosze, w których robiliśmy sesję zdjęciową. – odrzekł Aiji, a widząc niezrozumienie na twarzy przyjaciela dodał jeszcze – Tą pluszową sesję.
-Aaaaa!! – zawołał młodszy i pacnął się w czoło otwartą dłonią. – No tak, nie skojarzyłem z początku. Hehe! Mieliśmy niezły ubaw wtedy, ne, senpai? – uśmiechnął się do powracających wspomnień. Nie mógł sobie przypomnieć kto wpadł na pomysł z różowym pluszem, ale nie to go w tej chwili interesowało. Najsilniejszym sygnałem jego pamięci, było przejmujące uczucie radości jaką czuł wtedy podczas robienia zdjęć. Pamiętał, że było to w porze deszczowej (stąd te kalosze, które obaj mieli na nogach), ale mimo pochmurnego nieba jego wspomnienia z tamtego dnia były jasne i słoneczne. Może to przez oświetlenie w studiu?? A może przez ogólnie euforyczny nastrój jaki w nim panował?? Pamiętał, że Aiji miał wtedy równie radosny i figlarny humor, co nie zdarza mu się raczej zbyt często. Przynajmniej trochę rzadziej niż Mayi. Uśmiechnął się odtwarzając w pamięci  głupawkę jaka ich wtedy ogarnęła. Po zakończonej sesji zostali w studiu fotograficznym i zjedli kolację urządzając sobie piknik na pluszowym dywanie. Potem zaczęli sobie dogryzać, ale nie wiedział już o co dokładnie chodziło. Może Maya zjadł porcję ciasteczek Aiji’ego i ten się na niego o to boczył, albo próbował ściągnąć mu kalosz i uciec z nim do domu? Tu pamięć go zawodziła. Ale doskonale „czuł” przyjemną i radosną atmosferę tamtego dnia. Przywołał na nowo obraz siebie i senpai turlających się na środku różowego pluszowego pokoju. Przekomarzali się, szturchali i śmiali pełzając po pomieszczeniu.
- Ne, Aiji. – odezwał się po dłuższej chwili błądzenia po wspomnieniach. – Jak sobie tak myślę o tym co się działo potem po sesji zdjęciowej, to wydaje mi się, że już wtedy ze mną… hmm… flirtowałeś? – zastanowił się Yamzaki składając usta w zabawny dziubek. Mizui roześmiał się kompletnie urzeczony jego wyrazem twarzy i poważnym rozstrzyganiem kwestii, czy „flirt” to odpowiednie słowo.
- Ja bym raczej powiedział, że to były jakieś szczeniackie zaloty głównie z twojej strony. – Maya odwrócił na niego zaskoczone, aczkolwiek ciekawe spojrzenie. – No, a kto komu chciał rozpinać kombinezon? I to nie ja właziłem na ciebie przyszpilając do podłogi i łaskocząc. – Maya zarumienił się zdając sobie sprawę, że to rzeczywiście on był aż tak bezpośredni, ale jednocześnie myślał, że wtedy jakoś zupełnie inaczej to traktowali; i on i Aiji. Po chwili, w której udało mu się wstępnie opanować zawstydzenie, podniósł swoje umalowane powieki spoglądając pewniej w oczy Shinji’ego i uraczył go jednym ze swoich słodkich uśmiechów. Aiji uwielbiał dołeczki Mayi formujące się na jego rumianych policzkach. Sprawiały, że miał ochotę wziąć go w ramiona i tulić bez końca. Jedynym powodem, dla którego tego nie robił, była chęć podziwiania ich jeszcze dłużej.
- Seeeenpaaai, - powiedział przeciągle szturchając go ramieniem. – Ale przyznaj, że zawsze lubiłeś się do mnie przytulać. Przekrzywił głowę zabawnie spoglądając spod grzywki na rumieńce wypływające na bladą twarz Mizui’ego. Dotknął delikatnie jego policzka i wyszczerzył się radośnie zadowolony, że udało mu się wywołać taką reakcję u starszego.
- Maya, ty nieznośny bachorze – wybełkotał pod nosem Aiji cały czas nie patrząc w jego stronę.
- Hmm... Myślałem, że senpai lubi słodkich, miłych i grzecznych chłopców? – wyprostował się trochę, przygładził sobie włosy odgarniając na bok grzywkę i zamrugał niewinnie, jakby chciał podkreślić, że on idealnie pasuje do tego opisu. Po chwili ciszy poczuł dłoń zaciskającą się na przedzie jego ubrania i pociągającą go gwałtownie w przód. Zupełnie zaskoczony nie zdążył nawet zareagować i jego usta zostały przyciśnięte do ust Aiji’ego.
- To źle sobie myślałeś. – Shinji odsunął się tylko na kilka centymetrów tak, żeby nawiązać kontakt wzrokowy. – Lubię tylko słodkich, irytujących i niegrzecznych. – zamruczał liznąwszy górną wargę swojego kouhai i szybko ponownie złączył usta Mayi ze swoimi od razu zwinnie penetrując językiem ich wnętrze. Masahito pisnął opierając dłonie na udach Aiji’ego. Znowu to szalone uczucie gwałtownego przyspieszenia pulsu i przyjemnych sensacji bąbelkujących gdzieś znacznie niżej niż jego żołądek… Nagły grzmot za oknem sprawił, że Maya gwałtownie odsunął się od Aiji’ego spoglądając w okno.
- B-burza? – jęknął lekko wystraszony. Tak bardzo byli zajęci sobą, że nawet nie zauważyli kiedy się rozpętała. – Boję się… - pisnął cicho wtulając się w ramię Shinji’ego, który nie miał pojęcia o takiej słabości przyjaciela. Wiedział jednak, że niektórych lęków ludzie nie potrafią opanowywać.
- No…wiesz, że możesz zostać tu na noc, nie musisz wracać w taką pogodę. – pogłaskał go uspokajająco. – Może napijemy się sake, żebyś się tak nie denerwował?- zaproponował, bo alkohol był jedyną rzeczą, która przyszła mu w tej chwili na myśl.
- Nie. Lepiej zrób coś, by odwrócić moją uwagę… - uśmiechnął się figlarnie, po czym wystawił pyszczek w jego stronę układając usta jak do pocałunku. „Rzeczywiście, lepszy pomysł” pomyślał Mizui od razu zaczynając muskać czubkiem języka mięciutkie wargi Masahito. Ten przytulając się do niego mocniej zabrał się za głaskanie jego brzucha. Jego ruchy po chwili zamieniły się w zmysłowy masaż podbrzusza, zanim swoimi zwinnymi paluszkami dostał się do zamka spodni Aiji’ego. Trochę zdziwił się brakiem bielizny u swojego senpai, ale to tylko ułatwiało mu sprawę, więc od razu zaczął go pieścić. Bawił się nim. Raz delikatnie przebierał po nim palcami, raz wzmacniał uścisk ugniatając go bardziej stanowczo. Uczucie twardniejącego penisa w dłoni było jednym z jego ulubionych. Zbliżył się do ucha Shinji’ego opierając brodę o jego ramię.
-  Senpai…
- Hm…? – mruknął pomiędzy sapnięciami z rozkoszy, skupiony tylko na tym co dzieje się na dole w jego spodniach.
- …ja tak naprawdę nie boję się burzy… - polizał płatek jego ucha - …po prostu chciałem pomiętosić twojego fiutka. – odrzekł lubieżnie zahaczając paznokciem o zmarszczoną skórkę na czubku jego członka, na co Mizui wciągnął głośno powietrze odchylając się bardziej na oparciu kanapy.
****
- Maya, no powiesz nam wreszcie? – irytował się Hiko zżerany ciekawością. Maya uśmiechnął się cwaniacko, bo zawsze do końca trzymał w tajemnicy tytuły nowych piosenek, mimo, że wcześniej chwalił się wszystkim, że wymyślił coś zajebistego.
- No Maya, mi nie powiesz? – puścił mu oczko Aiji.
- No nie męcz nas~ - ponaglał Denki.
- Noooooooo, doobra…w sumie to zmieniłem tytuł w ostatniej chwili, bo będzie bardziej mi pasował. – rzucił jakby od niechcenia i uśmiechnął się zawadiacko rzucając Shinji’emu spojrzenie w stylu „senpai, ty wiesz co mam na myśli”.
- Więc…?
- Więc! Nowy singiel LM.C będzie miał tytuł… - zrobił dramatyczną pauzę uśmiechając się rozradowany – LIAR LIAR! – powiedział wesoło, a senpai pokręcił głową wywracając oczami i popatrzył z rozczuleniem na swojego małego kłamczuszka. 
~*~*~*~*~*~*~

środa, 28 lipca 2010

LM.C 2 ☆FUN IN THE SUN☆



Link do pierwszego rozdziału opka: LM.C I
 

 ________________________________________________


Maya(Yamazaki Masahito)
Aiji(Mizui Shinji)
 ~*~*~*~*~

- Eh, ten senpai. – westchnął Maya rozbawiony znajdując w swoich bagażach kolejną rzecz należącą do Aiji’ego. – A wydawałoby się, że ma taki porządek w walizkach. – uśmiechał się do siebie odkładając na łóżko okulary przeciwsłoneczne i T-shirt Shinji’ego. Wepchnął pod łóżko puste walizki, usiadł na podłodze z laptopem na kolanach i podłączył iPhone’a, gdyż dopiero teraz zorientował się, że po podróży był zupełnie rozładowany. Przylecieli z Europy nad ranem i Maya przespał calutki dzień, więc teraz, kiedy był już wieczór nie zostawało mu nic innego jak nastawić pranie i czekać na jutro. Sprawdził maila i zalogował się na myspace’a. Mizui, oczywiście pierwszy pochwalił się światu, że wrócili.
~*~*~*~*~
niedziela, kwietnia 25, 2010

returned to Japan safely.
Bieżący nastrój:  OK.

Just got to Narita a few hours ago.
It’s been a while since I saw the islands of Japan from the sky, and the mountains extending along the Japan Sea sides were fully covered by unseasonable snows.
It’s spring but snow…
Anyways, I’m so glad that all of us safely got home
I’m gonna continue having a great time at the event & in Japan tour!
And I’m thinking not to say “that line” and keep it in me until we see at SHIBUYA C.C.Lemon.

-Aiji.
~*~*~*~*~
niedziela, kwietnia 25, 2010

I'm Home.
Bieżący nastrój:   fruwam pod sufit

got back@

-ma.
~*~*~*~*~
Dopisał też coś od siebie tylko po to, żeby dać jakikolwiek znak życia. I tak miał coś na kształt wyrzutów sumienia, że tak rzadko pisze, ale w końcu to nie on był tą roztropniejszą i bardziej zorganizowaną częścią LM.C.  (^_^)
Usłyszawszy, że pralka ucichła podreptał do łazienki, żeby rozwiesić pranie. Było mu jakoś głupio w pustym mieszkaniu. Cały miesiąc spędził w pokojach hotelowych, ale zawsze z kimś; zawsze z senpai… Jeszcze nie zdążył nawet porządnie odpocząć po koncertowaniu, a już za tym tęsknił. (-_-) Umył zęby i w samych bokserkach poszedł do sypialni. Wygrzebał spod kołdry piżamę i już miał ją zakładać, kiedy zauważył rzeczy Aiji’ego, które wcześniej tu zostawił. Zastygł na moment w bezruchu klęcząc na łóżku. Za chwilę sięgnął po T-shirt Shinji’ego i ubrał go, a na nos założył jego ciemne okulary. To był jeden z tych momentów, w których Maya robił rzeczy nie do końca sam rozumiejąc dlaczego. Podszedł do lustra. Na koszulce widniał napis: FUN IN THE SUN i Masahito poprawiając okulary zrobił kilka min do swojego odbicia. Postanowił, że jutro jak najszybciej pobiegnie do Aiji’ego, żeby oddać mu rzeczy.

****

- „Mam nadzieję, że senpai jest w domu i czeka… na mnie. Albo chociaż na swoje okularki” – Maya cały w skowronkach wskoczył do wagonu metra. Zaczął przyglądać się kolorowym reklamom wyświetlającym się na ekranie w zasięgu jego wzroku.

Na przystanku gdzieś w centrum wsiadły dwie uczennice w niebieskich mundurkach, miały taaakie długie włosy i Maya pomyślał, że Aiji też wyglądał superowo kiedy miał dłuższe. Dziewczyny rozpoznały Masahito i pomachały mu z daleka, gdyż tłum ludzi nie pozwalał im podejść bliżej. Maya mile zaskoczony rozpromienił się i odmachał im entuzjastycznie. Jedna z nich miała przy słuchawkach zawieszki LM.C – jeden z oficjalnych gadżetów, które sam wymyślił.
Rozmyślając o tym i owym, a nawet wpadając na pomysł nowego tekstu piosenki, o mały włos nie przegapił przystanku, na którym powinien wysiąść. Opuszczając stację metra „zrobił trochę prądu” i razem z falą ludzi przepłynął przez wielkie skrzyżowanie. Zrezygnował nawet z zatrzymania się w Starbucksie, czego raczej nigdy sobie nie odmawiał i żwawym krokiem skierował się w stronę mieszkania Mizui’ego.



****
Przydusił dzwonek u drzwi już któryś raz z kolei i wydawało mu się, że czeka bardzo długo. „Cholera, trzeba było uprzedzić, że przychodzę…”- bardziej się zasmucił niż zdenerwował. (V_V) Zadzwonił jeszcze raz odczekując trochę, po czym zrezygnowany zaczął schodzić po schodach. W tym samym momencie drzwi się otworzyły i w progu stanął właściciel mieszkania.
- O, Maya!? – zdziwił się – myślałem, że to listonosz, ale był wytrwały w dzwonieniu jak nigdy, więc postanowiłem jednak zobaczyć kto to. Nie spodziewałem się ciebie.
- Gomene, że ja tak cię nachodzę bez uprzedzenia… Ale… przyniosłem twoje rzeczy, które zapodziały się w moich bagażach.
- Och. – odrzekł Aiji i wpuścił go do środka. Kiedy Yamazaki mijał go w progu, zwinnym ruchem ręki ściągnął mu swoje okulary, które młodszy miał na głowie. – Dzięki. – uśmiechnął się.
- Uhm. Ale to nie wszystko co mam twojego. – zacieszał Maya.
- Nie? Nie zauważyłem na razie, żeby czegoś mi brakowało. Mam obie gitary. (^ω^)
- To. – Masahito wygrzebał z torby poskładany w kostkę T-shirt i podał go Shinji’emu.

 ****

Za niedługo Maya siedział już na podłodze w pokoju Aiji’ego i przeglądał jakieś nowe mangi, które leżały na łóżku.

Aiji poszedł do kuchni zrobić kisiel, więc Masahito czekał grzecznie, ale nie byłby sobą nie zaczynając nudzić się po kilku minutach. Zaczął wędrować po pomieszczeniu, aż ostatecznie wylądował przed laptopem, którego Shinji zostawił włączonego. Wiedział, że nie powinien tak bez pytania, ale… No ale, może Aiji się nawet nie zorientuje jeśli tylko trochę się pobawi. Na pulpicie widniało ich wspólne niepublikowane zdjęcie z sesji do najnowszego Neo Genesis. To podsunęło Yamazaki’emu pomysł, żeby poszukać jakichś ciekawych fotek, które starszy na pewno ma na dysku. Przeszłość Aiji’ego to było coś, na co Maya zastrzygł uszami podekscytowany. (ω)  Całkiem łatwo znalazł folder, który go interesował i czytając nazwy podfolderów wybrał ten podpisany: PIERROT. Były tam zarówno zdjęcia z backstage’u lub studio, które zrobione były telefonem jak również wycinki ze skanów z jrockowych czasopism. Senpai zawsze kupował gazety w których on się pojawiał, nie tylko, by je po prostu mieć, ale też po to by je potem zeskanować i zachwycać się nową tapetą przez najbliższy tydzień. Tak przynajmniej jest teraz. (^u*)

       
    
Mayi zaczynało robić się gorąco. Każda kolejna sesja i stylizacja wprawiały go w stan dziwnej ekscytacji.
 

 „T-te uda…” – Masahito uwielbiał smukłe ciało Aiji’ego, i w tym momencie zaczął żałować, że w LM.C ukrywa je pod luźnymi ciuchami…
            
         …i, że nie odsłania już brzucha (*ω*)
      

 
 Na scenie też zachowywał się troszkę inaczej niż teraz, no i… nie aranżuje już takiego fanservice’u… (。・_・。)
 
- „Senpai był… taki…” – myślał podniecony lekko Masahito, przechylając głowę przy kolejnym zdjęciu, choć wiedział, że i tak nie zdoła zajrzeć pod gitarę, zakrywającą męskość Shinji’ego, którą z pewnością seksownie opinały błyszczące czarne legginsy. Nagle podskoczył na fotelu odwracając się gwałtownie, kiedy usłyszał za sobą kroki Mizui’ego. Ich spojrzenia spotkały się, a rumieńce Mayi jeszcze się pogłębiły.
- Senpai! Sumimasen, ja wiem… Ja nie powinienem… Bez pytania. Gomen… - spuścił głowę zmieszany niepewnie czekając na reakcję Aiji’ego.
- Podobają ci się? – zapytał spokojnym głosem odkładając tacę z miseczkami kisielu na niski stolik.
- H-hai… ale to... nie gniewasz się na mnie? – zerknął trwożnie spod grzywki.
- Nie. – uśmiechnął się – Już przywykłem, że robisz takie rzeczy bez pytania. – westchnął, a Maya rozchmurzył się.
- Pierrot miał zupełnie inny styl niż LM.C. Taki… odważny. – Shinji słuchał z zainteresowaniem – Te skórzane ciuchy są naprawdę cool, albo te cyberpunkowe stylizacje. Trochę zbyt agresywne jak dla mnie, ale wyglądałeś świetnie…
- Serio?
- Mhm. (^ω^) – przytaknął Ma, któremu obejrzane przed chwilą zdjęcia nieźle rozbudziły wyobraźnię.
- Stylizacje rzeczywiście były dość wyzywające, ale szczerze, to pomysły Kirito nie zawsze przypadały mi do gustu.  Przeszłość wydaje się zabawna kiedy patrzymy na nią teraz.
- Ale jestem ciekawy – zaczął Masahito, gdy już siedzieli po turecku naprzeciwko siebie na miękkim łóżku – twojej przeszłości.
- No przecież ją znasz.
- Nie znam. Wiem tylko tyle, ile wie o Aijim z Pierrota przeciętny fan i tylko tyle, ile mogłem się dowiedzieć od ciebie podczas naszych nielicznych spotkań na j-rockowych festiwalach. Wtedy, kiedy każdy z nas był w innym zespole byliśmy raczej kolegami na odległość. No… nie przyjaźniliśmy się tak naprawdę. – głos Mayi przygasł trochę jakby mówił o czymś co najchętniej chciałby zmienić.
- Hmm, chyba rozumiem o co ci chodzi – zastanowił się – ale nie rób takiej przybitej miny, bo dziś przeszłość jest jedynie tym co możemy wspominać. No wiesz, czymś z czego można się pośmiać z czego możemy być dumni lub co możemy zapomnieć. (^_^)
- Senpai, ale ty jesteś mądry! (^@^) – zaśmiał się Yamazaki wracając do swojego zwyczajnego dobrego nastroju. – Ale! Ale jednak część twojej przeszłości niezmiernie mnie ciekawi. – Shinji wyczekiwał ciągu dalszego nie mając pojęcia czego się spodziewać. – Powiedziałeś, że wtedy to nie był twój pierwszy raz, - zaczerwienił się mocno – jestem ciekaw, z kim ty senpai… robiłeś te rzeczy... – zagryzł wargę podenerwowany wbijając wzrok w swoje kolana.
- Haha! Maaya! Nie wiedziałem, że interesują cię takie szczegóły. – uniósł zaczepnie jedną brew. – Ale dobrze. Chętnie ci opowiem co nieco.
- Interesuje mnie wszystko o tobie, Aiji-senpai. – ucieszył się młodszy nieśmiało.
- No, pierwszym z kim zacząłem się tak na serio… hm… zabawiać był Kirito. Na samą myśl o tym co kiedyś wyprawiałem… - uśmiechnął się sam do siebie. – Kirito był totalną dziwką bez zasad. – Maya otworzył szeroko oczy. )*o*( – Fiucił się z każdym z zespołu. Miewał różne dziwactwa, na przykład ten jego fetysz odkrytych ramion. Kazał mi za kulisami lub w studio nosić podkoszulki, żeby mógł sobie na mnie patrzeć. Do tego chciał TO robić dosłownie wszędzie. Raz dorwał mnie przed samym wyjściem na scenę, ledwo udało mi się go uspokoić, a koncert i tak zaczął się z opóźnieniem. Serio, nigdy nie spotkałem kogoś tak niewyżytego.
- No co ty, on nie wygląda mi na kogoś takiego! – zdumiał się Masahito.
- No bo nie wygląda, ale jak się go pozna bliżej to okazuje się, że ma kilka osobowości. Seksualnego maniaka, wariata z napadami agresji, nadambitnego biznesmana a czasami całkiem spoko kumpla… Tylko czasami. – ponownie uśmiechnął się przypominając sobie burdy w garderobie. Po latach potrafił spojrzeć na nie z dystansem, w ostateczności Kirito nigdy nie zrobił krzywdy nikomu z zespołu, za to zdażało mu się uszkodzić wyposażenie. - Mimo jego władczego usposobienia w seksie wolał być stroną uległą. Potrafił ściągnąć spodnie i z nieodgadnionym wyrazem twarzy rzucić: „Aiji przerżnij mnie.”.
- I jak reagowałeś? – wypalił ciekawski Maya.
- No, wtedy korzystałem z okazji. – Yamazaki skulił się na łóżku wyobrażając sobie tą scenę, a Mizui udając, że tego nie zauważył kontynuował:
- Potem, a w zasadzie to jednocześnie, był Jun [gitarzysta PIERROTa], ale to nic ciekawego. Czasem wychodzą takie relacje z innymi członkami zespołu jak jest się razem tyle czasu. Sam nie wiem czemu… pewnie z nudów. – wzruszył obojętnie ramionami, a Maya kiwnął ze zrozumieniem głową. 
– Ostatni był Taro. 
- Arimura Ryuutaro?! – zawołał zaskoczony Masahito. (*o*)
- Taa, Ryuutaro z Plastic Tree. – zamyślił się, - Był bardzo grzecznym chłopcem lubiącym się bawić. W porównaniu z poprzednikami Taro jest delikatny i romantyczny. No z tym romantyzmem to bym nie przesadzał, ale zawsze było jakoś tak klimatycznie, nawet na backstage’u. On niezaprzeczalnie ma swój subtelny urok, któremu trudno się oprzeć. Urok i umiejętności… – Maya poczuł nutkę zazdrości, ale wiedział, że senpai mówi o tym co było kiedyś.
- Ciekawe… co o mnie mógłbyś powiedzieć? – rozprostowywał nerwowo kołdrę przed sobą, lekko już rozgrzany erotycznymi wspomnieniami Aiji’ego.
- No, z tobą jeszcze nie zdążyłem nabyć dużego doświadczenia. – odpowiedział zmysłowym półszeptem obrzucając wzrokiem rumiane policzki Yamazaki’ego. Położył rękę na jego dłoniach uśmiechając się uroczo tak, jak tylko on to potrafił.
Maya uwielbiał ten uśmiech… Odwzajemnił go i nachylając się bliżej oparł starszego o ścianę lokując się na czworakach między jego nogami. Pocałowali się czule i gdyby to było możliwe, Shinji zobaczyłby błyszczące gwiazdki fruwające wokół jego kouhai. On z kolei pocałował go w policzek, w ucho, a potem wtulił się w jego szyję, gdzie Aiji  też za chwilę poczuł wilgotne cmoknięcia. Objął Masahito, jedną dłonią masując jego kark. Maya zatrzymał się w jednym miejscu zasysając gładką skórę na szyi Shinji’ego. Starszy syknął zaskoczony. Maya zostawia mu… - ponownie odczuł delikatne pieczenie – malinki? Po chwili młodszy zerknął na to co udało mu się zrobić. Cały czas przez jego głowę przelatywały zdjęcia Mizui’ego w lateksowych szortach, obcisłych topach i wszystkich tych nieprzyzwoitych stylizacjach. Oh! Był taki niesamowity i teraz pieścił go czule po plecach i bokach wjeżdżając dłońmi pod T-shirt. Masahito najchętniej poddałby się jego przyjemnym poczynaniom, ale równie bardzo był ciekawy ciała Aiji’ego, którego planował zasmakować w nieco bardziej bezpośredni sposób. Nie przerywając namiętnego pocałunku sięgnął ręką do zamka spodni Mizui’ego. Pomajstrował przy nim chwilę, bo rozpięcie go bez patrzenia i w dodatku jedną ręką nie było takie proste jak by się wydawało. Dotknął ciepłej męskości przez materiał, a usłyszawszy westchnięcie, zaczął działać dokładnie tak jak to sobie nie raz wyobrażał. Odchylił slipki starszego zaglądając ciekawie. Widział już Shinji’ego nago, ale nie z tak bliska i nie w takiej sytuacji. 
Położył się na brzuchu między jego nogami i przesunął zewnętrzną stroną paznokci wzdłuż członka Aiji’ego. Ten podniósł się na moment do siadu, ale zaraz potem opadł opierając się z powrotem o ścianę, jakby nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Jeszcze nigdy czyjś dotyk nie wywoływał u niego takich nagłych emocji. Yamazakiemu podobało się jak penis senpai twardnieje w jego dłoni, a słysząc zduszone jęki przyjaciela, z rosnącą ekscytacją kontynuował lubieżne zabawy jego męskością. Odsuwał i naciągał skórkę napletka, zataczał palcem kółeczka wokół małej dziurki lub pocierał czubek cały czas obserwując ekstatyczny wyraz twarzy Shinji’ego, który zaciskał palce na kołdrze oddychając szybko.
- Maya… (~ω~)
- Hm? – Aiji potrząsnął przecząco głową na znak, że tak naprawdę o nic konkretnego mu nie chodziło, a jedynie wzdychał z przyjemności. Młodszy uśmiechnął się i wrócił do centralnego punktu swoich zainteresowań. Przyjrzał się sterczącemu przed nim członkowi. Wcale nie różnił się wiele od jego własnego, ale jednak był inny i dokładnie wygolony. Zarumienił się. Wyglądało na to, że będzie w stanie zmieścić w ustach tylko połowę, niemniej jednak chciał zrobić tak, jak senpai mu ostatnim razem. Najpierw poprawił się na łóżku przysuwając się bliżej jego krocza, a potem pod wpływem niewyjaśnionego impulsu potarł jego członek nosem. Aiji na widok tego poruszył się niespokojnie rozchylając szerzej nogi. „Kami-sama! Jego nos… Jego słodki nosek…!”
- Jesteś cudowny, Maya. – wyszeptał gładząc go po włosach.
- Ty jesteś. – uśmiechnął się zarumieniony (。・ω・。) i ostrożnie wsunął penis Shinji’ego między wargi, starając się za mocno nie przejeżdżać po nim zębami. Nie miał zupełnie doświadczenia w takiej formie pieszczot i nie chciał, żeby go zabolało. Smak gładkiej skóry bardzo go podniecił i jeżeli kiedykolwiek wydawało mu się, że robienie loda to nic przyjemnego, teraz był zupełnie innego zdania. Liżąc członek Aiji’ego pomyślał, że to „taki… delikatny fiutek” i oblał się palącym rumieńcem z powodu własnych naiwnych przemyśleń. Wepchnął go sobie najgłębiej jak potrafił i docisnął mocniej język do wędzidełka. Shinji jęknął spazmatycznie, a młodszy zaczął poruszać głową w górę i w dół dłonią pocierając pozostałą część członka. Aiji zatracając się w przyjemności zaczął lekko kołysać biodrami w rytm tych ruchów. Kiedy Maya poczuł, że mięśnie jego ud się spinają, ścisnął jego jądra.
- Możesz dojść w moich ustach, senpai, ale żebyś potem miał jeszcze siłę być na górze, ok? – powiedział uspokajająco dając do zrozumienia, że tym razem chce być uke.
- N-nie…  Zabieraj się, – sapnął żartobliwie – bo inaczej długo nie wytrzymam. – Maya wycofał się i przysiadł na własnych nogach na końcu posłania uśmiechając się nieśmiało. „To znaczy, że było dobrze, hm?” pomyślał.
- Mam lepszy pomysł na twój pierwszy raz. – jeszcze przed chwilą rozgorączkowany wzrok Aiji’ego teraz stał się uwodzicielski i pewny siebie. Maya czekał na wyjaśnienia. – Najpierw rozbierz się, bo widzę, że ci już ciasno. – skierował wzrok na wzwód młodszego, który posłusznie wstał i maksymalnie zawstydzony pozbył się spodni.
- Koszulkę też, bo na pewno się ubrudzisz. – z nie małym zdumieniem Masahito zrzucił z siebie ostatnią część garderoby. – A teraz klęknij przed łóżkiem. – instruował senpai pociągając go za ramię w dół. – Nie bój się to nie będzie żadne sadomaso. – zaśmiał się, ale Maya daleki był od uczucia niepokoju, ponieważ niemożliwa już do zniesienia ekscytacja przejęła nad nim kontrolę. Shinji również zrzuciwszy ubrania usiadł na łóżku zwrócony przodem do Yamazaki’ego. Wziął ze stolika miseczkę kisielu i zaczął go nim karmić. Masahito jadł oblizując od czasu do czasu usta i uśmiechając się oczami do Aiji’ego, cały czas miział go dłońmi po udach. Tak miłe gesty ze strony starszego odbierał jako bardzo przyjemne, gdyż w takich momentach czuł się jak prawdziwy kouhai.
- A teraz nie połykaj. – poinstruował Mizui podając mu kolejną łyżeczkę pełną różowej, gęstej substancji.
- Humm? – mruknął pytająco Maya, ale posłusznie zatrzymał porcję w ustach.
- Nie połykaj dopóki ci nie powiem, że możesz. – zignorował go i podał kolejną łyżkę unosząc wyżej jego brodę, aby Masahito nie uronił ani kropli. Kiedy jego usta były pełne Shinji odstawił naczynie i uklęknął na łóżku. Jego oddech przyspieszył z powodu tego co zamierzał za chwilę zrobić. Ujął policzki Mayi i przysunął do siebie. Były teraz idealnie na wysokości jego wzwiedzionego członka. Przytknął koniuszek do warg młodszego i napierając na nie lekko dawał znać, że chce wsunąć się do środka. Masahito uchylił je ostrożnie powolutku wpuszczając go do wewnątrz. Zdawało mu się, że nie wytrzyma i jednak połknie kisiel trzymany w  ustach, ale nie otrzymawszy pozwolenia nie zrobił tego i różowa stróżka popłynęła z kącika jego ust. Po tym jak starszy poruszył się kilkakrotnie, już nie tylko jego penis, ale także wargi Yamazaki’ego były oblepione kisielem i jeszcze więcej cieczy popłynęło po jego brodzie, trochę skapnęło także na jego tors. Mając przed sobą tak erotyczny obraz Aiji miał ochotę posuwać jego usta natychmiast i dojść z krzykiem nie zwracając uwagi na nic, ale bardziej chciał kontynuować tak jak to sobie zaplanował. Schylił się i zlizał z Mayi resztki kisielu. Nie było sensu pozwalać mu połknąć, ponieważ już nie miał co. Przesunął się na drugi brzeg posłania pociągając Masahito, który na czworakach wszedł posłusznie za nim.
- Oprzyj się na łokciach – rozporządzał dalej Mizui rozszerzając równocześnie kolana Yamazaki’ego.
- Senpai?? – stęknął Maya zażenowany pozycją z wypiętymi pośladkami w jakiej się znalazł.
- Nadal chcesz, żebym był dziś twoim seme? – mruknął głębokim głosem muskając wargami jego kark.
- H-hai. – odpowiedział krótko, bo jego oddech stawał się coraz bardziej urywany.
- No to właśnie do tego zmierzam. Nie wstydź się. – młodszy kiwnął głową gotowy zgodzić się na wszystko co wymyśli dla niego senpai. Erekcja z minuty na minutę dokuczała mu coraz bardziej, a wszystko co działo się przed chwilą utrzymywało jego podniecenie na nieznośnie wysokim poziomie. Aiji ponownie sięgnął do miseczki mocząc w jej zawartości jeden palec. Drugą ręką pogładził plecy Mayi zanim swoimi szczupłymi dłońmi rozszerzył pośladki wzdychającego Masahito, aby starannie rozsmarować między nimi kisiel. Zanurzył palec znowu, ale tym razem ostrożnie wsunął go do dziurki Yamazaki’ego.
- Aaa! Senpai to jest… niewygodne. – jęknął zaskoczony.
- Hm? Niewygodne? – zdumiał się. Tylko Maya mógł wpaść na tak zabawne określenie tego co mu robił.  - Ale nie boli? – zapytał choć był pewny, że nie.
- Nie, ale jest mokre. – zachichotał Masahito kiedy Shinji ukrężnymi ruchami palca zaczął rozluźniać jego mięśnie. Yamazaki czuł się bezpieczny czując jak druga dłoń senpai gładzi czule jego pośladek. Zawstydzenie zniknęło prawie zupełnie, a jego miejsce zajęła ciekawość nowych intensywnych doświadczeń. Wzdychał podniecony czując palce, które Mizui łatwo wsuwał w niego za pomocą kisielu, za każdym razem dbając , aby był odpowiednio przygotowany na przyjęcie kolejnego. Co więcej, odkrył, że jego dziurka, a w szczególności samo wejście jest bardzo wrażliwe na tego typu pieszczoty. Niemniej jednak instynkt podpowiadał mu, że gdyby Aiji wsadzał mu trochę głębiej, byłoby jeszcze przyjemniej. Shinji wyczuł ten moment, ponieważ Ma zaczął kręcić bioderkami w poszukiwaniu tego mocniejszego doznania. Szybko podniósł się i ustawił w dogodnej pozycji. Pochylił się przytulając się do jego pleców i szepnął mu do ucha:
- Teraz mów mi co czujesz. – i nie czekając na odpowiedź nakierował swój członek na wejście Yamazakiego. Pchnął delikatnie wkładając całą główkę. Maya jęknął wypinając się bardziej w jego stronę.
- Dalej, Aiji, wchodź dalej. – ponaglał Ma. Mizui’emu nie trzeba było powtarzać dwa razy. Przytrzymał biodra młodszego i zgrabnym ruchem wjechał do samego końca. Zadrżał z ekscytacji wsłuchując się w przeciągłe westchnienie swojego kouhai, który w jednym cudownym momencie poczuł jak penis Shinji’ego idealnie i ciasno go wypełnia. Aiji, mimo, że robił to nie raz był zachwycony, bo to nie był po prostu seks. To był seks z Mayą i od jego zapachu i gorącego wnętrza, w którym tkwił jego członek kręciło mu się w głowie. Gdy tylko zaczął się poruszać, Masahito wygiął bardziej plecy, dzięki czemu Mizui napierał członkiem dokładnie na tą ściankę, która dawała mu najwięcej przyjemności. Wbijał się na niego wymuszając szybsze tempo i bardziej agresywne ruchy. Aiji wychodził jego oczekiwaniom naprzeciw. Mógłby pieprzyć Mayę bez opamiętania. Teraz jak i zawsze zgrywali się świetnie, a kisiel dawał zajebisty poślizg. Aiji położył się na jego plecach, żeby dosięgnąć jego członka. Yamazaki zakwilił podniecony i na drodze do rychłego spełnienia. Jeszcze chwila tego szalonego tempa i Maya wystrzelił gwałtownie spinając mięśnie, które natychmiast wycisnęły spermę z nabrzmiałego penisa Shinji’ego.
- Aiji-senpaiiii! – jęknął spazmatycznie, a starszy jeszcze przez chwilę nie zaprzestawał ruchów biodrami, ani ruchów ręką, żeby przedłużyć ich wspólną przyjemność.
****

- Maya, zobacz jaki fajny kształt ci wyszedł. – powiedział Aiji wychodząc z łazienki.
- Hm?
- No popatrz – wskazał palcem na jedną z malinek na swojej szyi.
- O, jak motylek! – zachichotał Masahito.
- Motylek? – zdziwił się Mizui. – Mnie wydawało się, że przypomina coś innego…
- Co?
- No… - uśmiechnął się – serduszko

~*~*~*~*~
czwartek, kwietnia 29, 2010
           
and, in Suidobashi.
Bieżący nastrój:  senny

Awwwwww
The very first time ever in my life,
Jet-laggy...maybe.
YAAAAAAY@

ma.
 ___________________________________________